Rakietowy Szop

Imię i nazwisko:
Rocket Raccoon

Pseudonim:
Rakietowy Szop

Rasa:
Genetycznie zmodyfikowany szop pracz

Miejsce pochodzenia:
Bliżej nieokreślony, ziemski las na terenie USA

Wiek:
20 lat

Frakcja:
Bohaterowie

Wygląd:  
Rocket, jak to na szopa przystało, posiada gęste i miłe w dotyku futerko. Jego barwa wacha się od białego, przez jasny szary, ażeby zakończyć na czarnym. Wokół oczu ma dwie ciemne obwódki. Ślepia są spore, koloru błękitnego kryształu. Nos przypomina nieco czarny i wilgotny guzik. Uszy są niczym radary, namierzające każdy, nawet najcichszy dźwięk. Kiełki ma śnieżnobiałe i dość ostre, w razie więc konieczności, mogą mu one posłużyć za wcale niezłą broń, na równi z pazurami. Mierzy sobie cały metr i dwadzieścia dwa centymetry wzrostu, jego ogon ma długość bliską połowie wysokości. Zazwyczaj ma na sobie a’la skórzany, pomarańczowy z czarnymi akcentami strój. Do ogólnego wyglądu zaliczyć można również dwa, niemal tak duże jak on sam, laserowe pistolety, z którymi nigdy, ale to przenigdy się nie rozstaje. Zazwyczaj porusza się chodząc na dwóch tylnych łapach, zdarza mu się jednak, głównie podczas piegu, przechodzić w tryb nazywany przez niego „napędem na cztery łapy”.

Charakter:
Tak, jak Gamora jest prawdopodobnie najniebezpieczniejszą kobietą w galaktyce, tak on najbardziej narwaną osobą we wszechświecie. W tym jednym z pewnością nie ma sobie równych; Rocket, od pierwszej chwili, gdy się z nim zetknie, daje wrażenie, iż jest wiecznie we wrzątku kąpany. Zawsze się mu gdzieś spieszy, cierpliwości nie ma za grosz, w dodatku nie boi się zadrzeć z kimś znacznie nad nim górującym. Raccoon nie daje sobie w kaszę dmuchać. Odwagi naprawdę pozazdrościć mógłby mu niejeden, bo choć na pierwszy rzut oka wygląda jak najurodziwsze i najniewinniejsze stworzenie, jakie kiedykolwiek można było spotkać, jest niewiarygodnie niebezpieczny. Wręcz nienawidzi, gdy ktoś bierze go za czysto nieszkodliwego szkodnika. Uwielbia broń, wybuchy, akcję, przez co, gdy tylko ma okazję, zawsze stara się ją wykorzystać  w 100%. Większość istot zdecydowanie przewyższa go wzrostem, więc futrzak stara się nadrobić to nieproporcjonalnie dużą bronią lub gadanym. Można wziąć to za delikatną obsesję, jednak sam heros za nic nie przyznałby się do problemów, czy też kompleksu mniejszości. Bardzo rzadko kiedy zdarza mu się być delikatnym, więc jeśli wobec kogoś takowy jest, ów ktoś może się poczuć niezwykle uhonorowanym. Rocket zdecydowanie nie jest stworzony do rozmowy; łatwo się irytuje, bądź traci wątek, pocieszanie zaś jest chyba jego największą słabością. Swym zwyczajem, gdy jest komuś bardzo wdzięczny, prędzej zacznie krzyczeć i ochrzaniać kogoś, bądź zagra czysto obojętnego, niż się do tego przyzna. Niewielu zna go wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że pod tymi kłębami futra, znajduje się naprawdę kawał dobrego szopa, wiecznie broniącego słabszych i stającego na straży galaktyki.

Umiejętności:
* Znakomity pilot statków kosmicznych
* Doskonały strzelec
* Wykwalifikowany specjalista od walki wręcz
* Wspaniały taktyk wojskowy
* Posiada zróżnicowaną wiedzę nawigacyjną i techniczną, potrafi naprawić, albo skonstruować nową broń z prowizorycznych części
* Zna kilka kosmicznych języków, oraz oczywiście język angielski

Moce:
Brak

Broń:
* Dwa pistolety laserowe.
* Broń ciężka, wyrzutnie rakiet i miniguny wykonane z materiału umożliwiającego dźwiganie przez szopa.

Ekwipunek:
*już wcześniej wspomniane pistolety
* jakieś „przegryzki”

Historia:
Nasz heros urodził się na terenie kraju znanego powszechnie pod nazwą USA, w bliżej nieokreślonym miejscu. Przez pierwsze „lata” swojego szopiego życia nie ruszał się z lasu. Raczej niczym nie wyróżniał się od swoich pobratymców, tym bardziej więc mogą dziwić późniejsze wydarzenia. Jak wiadomo, Stany Zjednoczone są państwem, w którym co rusz dzieje się coś ciekawego, nadprzyrodzonego, ot, tutejszy zwyczaj. Tym razem był to rutynowy dla miejscowych nalot kosmitów. Tym razem jednak, obcy, zamiast porwać jakąś krowę, czy zabrali się za kilka niewinnych zwierząt leśnych, w tym i Rocketa, do towarzystwa dobierając im kilkoro przedstawi dzieli gatunku ludzkiego. Na ich statku padł ofiarą eksperymentów i modyfikacji genetycznych, stąd jego teraźniejszy „stan”. Języka angielskiego nauczył się, wpierw słuchając, zaś później rozmawiając z innymi mieszkańcami Ziemi. Z czasem opanował go niemal perfekcyjnie, przynajmniej w mowie – z pisownią nadal miewa dość spore problemy. W ten oto sposób Raccoon niebawem został strażnikiem prawa (tak zwanym Rangerem) w kosmicznym kwadrancie Keystone.
Okolicą targały liczne konflikty zbrojne, a nasz szop z czasem nabierał coraz to większego doświadczenia militarnego. Pomimo wzorowego przebiegu służby, w ostatnio dość poważnie naraził się jednak swoim pracodawcom. Podczas pościgu za niezwykle groźnym zbiegiem, mocno uszkodził konstrukcję pewnej stacji kosmicznej, co nieomal doprowadziło do śmierci tysięcy jej mieszkańców. Po tym wydarzeniu, futrzak został skierowany na kilka tygodni przymusowego urlopu.
Nie mając koncepcji na to, gdzie się w takim wypadku podziać i co ze sobą zrobić, nienawidzący nudy i siedzenia w domu Rocket zabrał się za znacznie mniej chwalebne zajęcie, jakim był zawód złodzieja. Zaczął bawić się w kradzież wszelkich pojazdów latających, a następnie sprzedawanie ich, lub wymienianie na inne. Spodobało mu się to, wiązało się to bowiem z niemałym niebezpieczeństwem, adrenaliną, czyli czymś, czego nigdy nie było mu mało. Niestety, wszystko, co dobre i fajne, bardzo szybko się kończy.
Gdy dostał się na Kree, został pojmany, a następnie uwięziony. Tam, po jakimś czasie, poznał swojego serdecznego przyjaciela i towarzysza broni, drzewostwora imieniem Groot. Szybko znaleźli wspólny język, rozmowa była w końcu jedyną tamtejszą rozrywką. Nadszedł moment, gdy oboje zostali wcieleni do specjalnego zespołu, prowadzonego przez niejakiego Starlorda, tudzież Petera Quilla, którego priorytetem okazało się walka i pokonanie z niejakim Phalanxem. Oznaczało to tyle, co ucieczka przed wyrokiem i kiciem, więc nie zastanawiając się długo, bez większych sprzeciwień, Raccoon ruszył z resztą drużyny na poszukiwanie przygód.
Zgodnie z zamierzeniami, unieszkodliwili villaina, jednakże nie obyło się bez strat – Groot został w większości zniszczony; pozostała po nim zaledwie niewielka gałązka. Z nadzieją, że to pomoże, szop wsadził ją do doniczki i zaopiekował się nim jak należy. Na szczęście, po pewnym czasie drzewostwór na powrót odrósł, role zaś się odwróciły. Od tamtej chwili, razem z Quillem, piękną Gamorą oraz Draxem, przemierzają galaktykę, figurując jako Guardiansi i chroniąc wszystkich i wszystko wokoło. Silni bowiem bronią siebie, silniejsi zaś stają w obronie innych.