Marvelous!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Forum osadzone w uniwersum Marvela
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Główny pokład

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Peter Quill
Guardians of the Galaxy
Peter Quill


Liczba postów : 14
Moce/Umiejętności : Nadzwyczajna siła/szybkość/zwinność, pilotaż pojazdów, znajomość dostępnych broni i sposobu ich używania, urok osobisty.
Ekwipunek : Dwie plazmowe spluwy, walkman.
Wiek : 30 lat

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Główny pokład   Główny pokład EmptyPon Sie 18, 2014 8:25 pm

Główny pokład A4cdmedux0qu8fhgn2oo

Główny pokład, takie małe centrum dowodzenia Strażników. To tutaj dzieje się najwięcej, to tutaj Pete trzyma odtwarzacz, z którego puszcza mixy z kaset, a w pudełkach są bomby Rocketa.
Powrót do góry Go down
Peter Quill
Guardians of the Galaxy
Peter Quill


Liczba postów : 14
Moce/Umiejętności : Nadzwyczajna siła/szybkość/zwinność, pilotaż pojazdów, znajomość dostępnych broni i sposobu ich używania, urok osobisty.
Ekwipunek : Dwie plazmowe spluwy, walkman.
Wiek : 30 lat

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySro Sie 20, 2014 2:19 pm

Peter, mimo obecności swoich towarzyszy doli i niedoli, Galaktycznych Strażników, dalej traktował Milano jako swój dom i nie pozbył się nawyków, które wyrobił sobie jeszcze za czasów, gdy mieszkał tutaj sam. Efektem tego był widok, którym raczył właśnie część ekipy, tę piękniejszą część, a mianowicie – Gamorę. Oczywiście Quill nawet nie zwrócił uwagi, że kobieta znajduje się w tym samym pomieszczeniu, gdyż reszta załogi zgodnie stwierdziła, że zrobi sobie małą przerwę i po zatrzymaniu się na jednej z planet wyruszą nieco się zabawić. Pete był przekonany, że zielonoskóra wybiera się z nimi, a sam uznał, że dołączy do nich później, ponieważ trzeba się jeszcze odpowiednio przygotować na spotkanie z pięknymi kosmitkami (och, marzył sobie właśnie o jednej z tych ślicznych Xandarianek, marzył). Wyszedł spod prowizorycznego natrysku, przepasał biodra ręcznikiem, za który zatknął walkmana (o dziwo jakoś się trzymał), założył słuchawki i zaczął wywijać bioderkami lepiej niż sama Shakira, tak, że jego ‘hips’ zdecydowanie ‘don’t lie’. Nucił sobie pod nosem, a jego ruchy nie wskazywały na to, by bardzo spieszył się z ubieraniem. Dopiero przy piruecie, podczas którego przez obciążenie prawie spadło mu to, co zakrywało niewielki obszar jego ciała, zauważył, że Gamora wcale nie opuściła statku i przygląda mu się, jakby był totalnym idiotą. Ten wcale się tym nie zraził i wyciągnął do niej dłoń, by porwać ją do tańca i wykonać kolejny piruet, tym razem z partnerką.
- Dawaj, maleńka! – powiedział głośniej, niż sądził, gdyż muzyka brzmiąca w słuchawkach nieco przytępiała jego słuch i nie był w stanie odpowiednio wyważyć poziomu natężenia głosu. Wolną rękę wyrzucił dynamicznie do tyłu, niemal, jakby chciał odtańczyć gorące i namiętne tango.
A potrafił przecież co najwyżej macarenę...
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySro Sie 20, 2014 2:38 pm

Noiro akurat był w Nowym Yorku i wykonywał swój rutynowy spacer po wymiarach. Przechodził sobie z jednego do drugiego i szukał sobie czegoś ciekawego, a co ważniejsze swojego domu. Trafił na dziwne zjawisko, bo akurat był to świat zrobiony na cukierkowy wzór. Taki baaaardzo przerysowany jak z tanich amerykańskich kreskówek. Osobiście wolał tamten wymiar ze stylem mangowym, kiedy to z Gamorą w mundurku szkolnym biegł w stronę Avengers Tower. Ehh stare dzieje, które chłopak do dziś wspomina. Akurat teraz wchodził po tęczy, która pięła sie do nieba. Wysoooko do nieba, przez chmury, aż do kosmosu.
Noiro: J. dziwnie tutaj. Nie sądzisz? - rzucił w powietrze
J.: Stary, wiesz że chodzimy po tęczy? - zapytał głos, niosący się obok Noira. To była jego moc, która czasem odpowiadała i... opisywała to co się dzieje w poście.
Noiro: Nom, ale zobacz jakie fajne kolorki ma. Ciekawe czy da się po niej skakać...? - podskoczył. Tęcza zachowuje się jak chodnik. Idąc wszedł w końcu w chmury, a tęcza wydawała się jakoś przyśpieszać ruchy. Złapał jedną z chmur i zaczął się nią bawić jak watą cukrową.
Noiro: Hehe, ale jazda zobacz J.! Może ulepimy bałwana z chmur? - zaśmiał się i polizał chmurkę. Była z wody niestety i nie smakowała jak wata cukrowa.
J.: Bałwana to jednego już mamy... - rzucił sugestywnie.
Noiro: Spieprzaj dziadu - rzucił i zerknął na tęcze znowu. W oddali widział zarysy Milano do którego prowadził ów most.
Noiro: Ej czy to nie jest?
J.: Nom, idź wepchnij się Gamorze do łóżka albo do wanny - powiedział - jeśli przeżyjesz 3 sekundy to będę pełen podziwu.
Noiro: Chyba wejdę zwyczajnie na pokład - powiedział i nacisnął guzik przy wejściu. Drzwi się rozsunęły, a w środku była ekipa Guardiansów, która była poubierana jak kowboje i tańczyli do country.
J.: Trafiłeś na złą stronę internet... riftu. Wyłaź stąd, ale zamknij śluzę.
Noiro zamknął śluzę i wyszedł z Rifta, akurat by wpaść na scenkę, gdzie Gamora stała przy drzwiach i patrzyła się do pomieszczenia. Noiro po chwili podszedł bliżej i zerknął do środka. To co zobaczył było dziwniejsze od tęczy. Wyciągnął komórkę i cyknął fotkę, bo jeśli jest pijany jakimś cudem i ma zwidy to zdjęcia nie będzie. Schował po chwili telefon.
Noiro: Eeee... dzień dobry? - zapytał nieśmiało. Zerknął na Quilla, który pewnie zdziwił się skąd się tutaj wziął dzieciak pokroju Noiro, i na Gam która pewnie też była zaskoczona.


Zmieniłem trochę kolor czcionki wypowiedzi Noira, aby post był bardziej czytelniejszy. C: -Quicksilver
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySro Sie 20, 2014 6:02 pm

O dziwo Gamora wyszykowała się szybciej niż Quill. Taaa, Quill i jego przygotowania. Quill i jego plany. Czasami myślała, że cały świat kręci się w okół Quilla. Znaczy on na pewno tak myślał. Mimo to... lubiła go. Lubiła go, na ten swój pokręcony sposób, oczywiście. Ha! Może nawet na samo wspomnienie Star-Lorda uśmiechnęła się pod nosem? Naaah. To to światło jakoś dziwnie padło.
'Chłopaki' najwyraźniej już poszli, ponieważ na statku było cicho jak makiem zasiał. Przynajmniej w miejscu, w którym właśnie się znajdowała, czyli w jej prowizorycznym pokoju, w najdalszej części statku. Taaak. Gam umościła się w małym zakątku gdzie mogła oddać się co dziennej toalecie, no i schronić się przed ekipą żartownisiów, naburmuszonym Draxem i bardzo rozmownym Grootem.
Ostrożnym acz dziarskim krokiem przechodziła z jednego pomieszczenia do drugiego, rozglądając się za swoimi towarzyszami, aż w końcu na jednego się natknęła. To co zobaczyła nie było niczym zaskakującym. Zresztą dla żadnego z członków Strażników również, ponieważ beztrosko pląsający Quill nie był widokiem szokującym, aczkolwiek w tym 'stroju' można było się pokusić o stwierdzenie, iż nawet seksownym. Gam zatrzymała się w progu i wpatrywała się w Quilla faktycznie jak w idiotę. Co gorsza, szalonego idiotę, ponieważ tak wygląda ktoś kto tańczy w rytm muzyki, której nikt inny nie słyszy, wszak tylko on miał założone słuchawki. Miała dwa wyjścia. Oparła się o framugę drzwi i zaczęła analizować. Albo stać w miejscu i ponabijać się z dzikich pląsów mężczyzny, albo raczkiem wycofać się do wyjścia i potem pod nosem podśmiewać się z niego w knajpie. Gam uwielbiała posyłać te uśmieszki, ni to złośliwe.. ni tajemnicze.. doprowadzające rozmówce do szaleństwa, ponieważ ciężko było zgadnąć jakie myśli krążą w tej... zielonej główce.
Gdy podjęła decyzje o odwrocie było już za późno...ponieważ wilk dostrzegł swoją zwierzynę.
Zanim do niej podszedł, posłała mu wachlarz złowrogich spojrzeń. Na pierwszy rzut poszło 'nie waż się do mnie zbliżać', zaraz potem wzrok Gamory przepoczwarzył się w 'nie waż się mnie dotykać' a bramka nr 3 skrywała spojrzenie pt. 'chyba sobie ze mnie kpisz Peterze Quill', które było dedykowane tylko jemu. Pete najwyraźniej nic sobie nie robił z jej ostrzeżeń, ponieważ bez krzty skrępowania podszedł do niej i starał się wciągnąć w ten szaleńczy taniec. W ostatniej sekundzie zwątpienia potrząsnęła zielonym łepkiem. Quill mógłby przyrzec, że to co zobaczył w jej spojrzeniu było paniką, ale kto mu uwierzy? No kto? Gdy się wydarł, zmarszczyła brwi i już miała złapać za słuchawki i wrzasnąć mu do ucha, że wcale nie jest głucha, ale wyczuła obecność osoby trzeciej. A potem ten znajomy głos. Gam odwróciła się w stronę Noira i zmarszczyła czółko.
- Noiro? A co Ty tutaj robisz...? - Powiedziała spokojnym, aczkolwiek zaskoczonym tonem. No jego akurat w ogóle się nie spodziewała. Odwróciła się do niego przodem, układając dłoń w talii. Jedna brew powędrowała nieco wyżej.. i właśnie w taki sposób Gam oczekiwała na bardzo szybką odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Peter Quill
Guardians of the Galaxy
Peter Quill


Liczba postów : 14
Moce/Umiejętności : Nadzwyczajna siła/szybkość/zwinność, pilotaż pojazdów, znajomość dostępnych broni i sposobu ich używania, urok osobisty.
Ekwipunek : Dwie plazmowe spluwy, walkman.
Wiek : 30 lat

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyPią Sie 22, 2014 6:49 pm

Już był w ogródku, już witał się z gąską... I BACH. Na pokładzie statku, JEGO statku, JEGO maleństwa, zjawił się ON. Dzieciak z dziwną fryzurą, który wparował jak do siebie, witając się jak gdyby nigdy nic! Tego było za wiele. Quill już chciał ruszyć z konkretnymi działaniami, ale Gamora go wyprzedziła. Uniósł wysoko jedną brew gdy usłyszał, że zielonoskóra zna nieproszonego gościa. Jak go nazwała? No... Nomo? Noro? Nieważne. Kimkolwiek był, lepiej, by szybko zabrał tyłek z tego miejsca i przeniósł się w inne, jak najdalej, nawet na koniec wszechświata. Po krótkim namyśle Pete uznał, że nie zostawi sprawy w całości w rękach kobiety - nawet tak zabójczej, nie tylko w kwestii wyglądu.
- Ktoś nie słyszał o tym, że powinno się zapukać przed wparowaniem do czyjegoś domu? – rzucił, podchodząc do chłopaka, mniej więcej w ten sposób i mniej więcej z taką miną:

Główny pokład You-wanna-fight-gif

Gdy stanął już przed nim, splótł ręce na torsie i z oczekiwaniem wpartywał się w przybysza. Nie odrywając od niego wzroku zwrócił się do Gamory:
- Co z nim zrobimy? Proponuję związać i zrobić niespodziankę Rocketowi, znajdzie dla niego kilka ciekawych zastosowań, hmm? – kto jak kto, ale Szop zawsze wiedział, co zrobić z niechcianym towarzystwem.
Opcjonalnie Quill mogł go po prostu wyrzucić za fraki i zamknąć szczelnie drzwi do pojazdu, ale sądząc po jego specyficznym wyglądzie miał wrażenie, że nie pójdzie tak łatwo. No i znała go Gamora – zdecydowanie więc musiało być z nim coś nie tak.
Peterowi nadal przez myśl nawet nie przemknęło, by pójść się wreszcie ubrać.
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySob Sie 23, 2014 4:17 am

J.: Mówiłem Ci nie wchodź tutaj - odezwał się głos obok Noira... kurde jaki głos, ja się odezwałem, ja czyli J. jedyny w swoim rodzaju głos przy tym małym karakanie. Tylko ja mam na to monopol i jeśli jakaś schizofrenia się wda to wypędzę ją w podskokach.
Noiro: Nic nie mówiłeś, zwyczajnie szliśmy po tej tęczy i weszliśmy tutaj, a to co zobaczyliśmy... - urwał bo w sumie wolał sobie nie przypominać widoku tańczącego Quilla w samym ręczniku, gdyż prawie parsknął śmiechem.
J.: No to widzisz chłopaczku, jesteś w tarapatach teraz. Swoją drogą cześć Gamoro. Dawno się nie słyszeliśmy.
Quill nie wyglądał na zadowolonego, a Gam oczekiwała szybkiej odpowiedzi od chłopaczka. Chociaż jak ułożyła tak rękę na talii to wyglądała naprawdę pociągająco, przez co Noiro na moment stracił kontakt z rzeczywistością patrząc na swój ideał. Po chwili jednak się ocknął, bo widok zasłonił mu półnagi Star Lord... Star Lord? Sądząc po pląsach jakie wykonywał to chyba Popstar Lord, ale nie ważne. Pop... Star Lord... nie no nie mogę [J. opuścił pokój, wziął zimny prysznic i wrócił] ahhh better. Noiro troszkę już zmazał z twarzy zdziwioną minę, kiedy już pozbywał się z głowy kaczego kroku Quilla, kiedy tamten do niego podszedł wtedy. Szedł wtedy zwyczajnie jakby szedł na zaloty, tylko go coś w spodniach uwierało... Za ciasna bielizna najpewniej, ale przecież teraz miał ręcznik tylko. A może kąpie się w kąpielówkach, które są za ciasne?
Noiro: Ale ja pukałem... tylko jak ma się słuchawki to się nie słyszy, a że drzwi były otwarte - rozciągnął rzeczywistość i zrobił w niej dziurę tworząc wejście do Rifta - to zwyczajnie wszedłem - zamknął go i to chyba przy okazji miała być odpowiedź i dla Gamory i dla Quilla.
J.: Hahaha, poważnie chcesz go szopowi dać? Wiesz, że on zacznie z nim jeszcze gadać i pewnie razem jeszcze pójdą psocić? Znaczy wiesz, ja tam nie wiem, ale ty wiesz że Racoon ma dziwne odpały. Więc wiesz - dalej trollował Quilla - a swoją drogą to mógłbyś się ubrać, bo co to za gospodarz, który wita gości takich jak ja, wielki i niepowtarzalny J. w samym ręczniku...
Noiro: J. odpuść bo to chyba nie na miejscu
J.: Nie na miejscu? Nie na miejscu to byłeś ty kiedy za mocno ktoś ci przywalił w łeb ostatnio w barze - powiedział prześmiewczo.
Noiro: Może, ale przecież no to nie moja wina że pijaczek się akurat do mnie przyczepił, a nie do kelnerki, która stała obok.
J.: Bo kelnerka była tam tak brzydka, że Cię pomylił i tyle. Pokaż no tą szpetną gębę... No nie masz śladu już na szczęście bo chyba ktoś z tego pomieszczenia by poszedł wymierzać sprawiedliwość.
W sumie dobrą zagwozdkę mógł mieć Quill skąd się bierze ten głos, bo ktoś mówił i nie widać było kto. Na dodatek mówił z różnych miejsc koło dzieciaka, który stał i nie wiedział co z sobą chyba zrobić. W pewnym momencie dzieciak odchrząknął.
Noiro: To ten, dzień dobry i przepraszam za najście - ukłonił się, by potem przejść obok Quilla i podszedł do Gamory miło się do niej uśmiechając - Witaj, dawno się nie widzieliśmy - miał może lekką nadzieję na uścisk od Gamory, ale raczej przy Quill ona tego nie zrobi, bo przecież najgroźniejsza kobieta w galaktyce nie będzie tulić byle dzieciaka, kiedy obok ma prawdziwego faceta.
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySob Sie 23, 2014 12:48 pm

Zaskoczenie zniknęło tak szybko jak się pojawiło i został zastąpiony na rzecz standardowego dla Gam poker face'a. Kobieta stała przodem do Noira, jednak gdy usłyszała kroki Quilla oraz ton jego głosu, wyciągnęła łapkę, która powstrzymała go gdzieś tak na wysokości jego klatki piersiowej. Huh. Dobrze, że nie była o wiele niższa. Znaczy dla kogo dobrze, dlatego dobrze. Nieważne. Nie odwróciła się jednak do mężczyzny, cały czas wpatrując się w chłopca. Gam należała do osób, która najpierw biła, a potem słuchała wyjaśnień, jednak w tym wypadku zrobiła wyjątek, w końcu chłopak nie był jej obcy, ale znała Quilla, wiedziała, że niezapowiedziane odwiedziny kogoś kogo nie zna nie spotka się z jego aprobatą. Nooo, chyba że Noiro by się okazał piękną, wspomnianą już Xandarianką. No nic. Może innym razem.
Widząc zwieche chłopaczka zamachała mu ręką przed twarzą. J. jak zwykle ignorowała, więc nie zamierzała się w jakikolwiek sposób do niego zwracać. Zresztą... nie lubiła rozmawiać z powietrzem.
Słysząc słowa Quilla spiorunowała go wzrokiem.
- Przecież to jeszcze dziecko. - Wskazała spojrzeniem na młodą twarzyczkę Noira. Zaraz przewróciła oczami słysząc opowieść chłopaka.
- Obiecałeś, że nie będziesz pakował się w tarapaty i co? - Skarciła chłopca wzrokiem, a potem westchnęła pod nosem.
- Nic Tobie nie jest? Na pewno? - Zapytała okazując krztę troski, na tyle na ile było ją stać. Gdy od J. pojawił się komentarz dotyczący ubioru Quilla, a dokładnie jego braku, Gam bez skrępowania zmierzyła go z góry na dół, a gdy zatrzymała się na twarzy, posłała mu półuśmieszek. Ni to sarkazm był ni to zachwyt... po prostu tajemniczy uśmieszek Gamory.
Powrót do góry Go down
Peter Quill
Guardians of the Galaxy
Peter Quill


Liczba postów : 14
Moce/Umiejętności : Nadzwyczajna siła/szybkość/zwinność, pilotaż pojazdów, znajomość dostępnych broni i sposobu ich używania, urok osobisty.
Ekwipunek : Dwie plazmowe spluwy, walkman.
Wiek : 30 lat

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyPon Sie 25, 2014 11:34 am

- To się czeka – burknął pod nosem, zganiony wzrokiem Gamory i zatrzymany w pół kroku przez jej smukłą, ale silną dłoń, która spoczęła na jego torsie (nagim torsie - och, nie dziwił się jej, że wykorzystała taki moment, by go dotknąć!).
To było takie logiczne. Pukasz do drzwi czyjegoś domu, nawet jeśli domem był statek kosmiczny, i czekasz, aż ten ktoś ci otworzy. Proste zasady dobrego wychowania. Najwyraźniej nie każdy we wszechświecie je znał. Zwłaszcza ta niewychowana, galaktyczna młodzież.
- A to tylko szop! – odparł zielonoskórej niekoniecznie w stu procentach prawdą, choć w sumie też nie skłamał. Rocket był szopem, tylko takim trochę bardziej... wstrzałowym. Dosłownie i przenośni. No i myślał, czasem nawet dość logicznie.
Mimo niezadowolenia, Quill pozwolił kobiecie na przesłuchanie chłopca, choć nie pasował mu ten ton, który robił się coraz milszy. Czyżby Star-Lorda zjadała zazdrość? Ale o kogo, o dziecko? Nieee. Słowa młodego zignorował, próbując nie myśleć, że ten w ogóle tu jest. Miał nadzieję, że Noiro zniknie tak szybko, jak się pojawił. Nie zignorował natomiast dziwnego głosu, który dochodził... Właśnie, skąd? Jakby ktoś tu jeszcze był, ale jednocześnie nie. Peter nie wierzył w duchy, gdy był dzieckiem, ale nie wierzył również w kosmitów, a tu proszę. Czy kosmici też mieli w takim razie swoje zaświaty? A jak nie, to w takim razie, co tak nawija?
Nie wyłapał spojrzenia Gamory, choć bardzo by mu się ono pewnie spodobało. Akurat odwrócił się, by wykorzystać moment. Dał im chwilę na dogadanie, co jak i dlaczego, a sam poszedł się wreszcie ubrać, skoro tak to przeszkadzało – ściągnął z fotela ciuchy i poszedł na górę, do kabiny. Zszedł na dół po kilku minutach z myślą, że może już się dogadali i chłopaka nie będzie. Niestety (dla Pete'a) mylił się.
- On jeszcze tutaj? – jęknął błagalnie, wskazując na chłopca rękoma, a patrząc na Zabójczynię z miną zbitego psa.
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyPon Sie 25, 2014 12:17 pm

Piorunujące spojrzenie Gamory na Quilla zostało spostrzeżone przez Noira, a J. przyprawiło o napad śmiechu, który rozległ się na moment. Może przez chwilę się bał i odruchowo cofnął kiedy Quill miał złe zamiary, ale jednak powstrzymała go Gam swoją dłonią i dzieciak troszkę wyluzował się. Potem go oczywiście skarciła za bójkę w barze, ale to przecież nie jego wina! To był przypadek! Czuł się źle i spuścił głowę, kiedy ta go opieprzyła. Zrobił smutną minę zbitego Noira, bo psy są zbyt mainstreamowe (dodatek od J.).
Noiro: Ale to... nie moja wina, bo ja sobie spokojnie jadłem...
J.: Tak, spokojnie jadłeś, kiedy pijak przypieprzył się do kelnerki i ta uniknęła ciosu... wystawiając cię na uszczerbek, swoją drogą to miałeś ładną śliwę przez parę dni i chyba lekkie rozcięcie. Pokaż no tą krzywą gębę - zerknął - no nie masz śladu na szczęście.
Dzieciak jednak bardziej się przejął troską kobiety, niż komentarzem J. Uśmiechnął się miło do niej i powiedział - Nic mi nie jest. Czaszka cała i się zagoiło. Wszystko w porządku - kiwnął energicznie głową i podszedł bliżej do niej. W tym czasie Quill wyszedł się ubrać, co dawało Noiro moment dla nich.
Noiro: Stęskniłem się przez ten czas - powiedział lekko nieśmiałym głosem, ale jednak z nutką szczęścia, że ją widzi i stoi obok niej. Byli na moment sami, więc mógł sobie pozwolić na chwilę szczerości, a J. akurat miał w dupie to co się dzieje, dopóki nie mógł dogryzać. Liczył może na lekkie przytulenie, ale wiedział że Gam nie jest z tych co są wylewni emocjonalnie wiec może obejść się smakiem.
Kiedy jednak gospodarz wrócił i rzucił mu ten gest, te słowa, dzieciakowi zrobiło się przykro i zaczął się raczkiem wycofywać ze spuszczoną głową - To chyba powinienem już iść skoro gospodarz mnie nie chce. Fajnie było Cię znowu spotkać Gam - powiedział i uśmiechnął się do niej, na jego twarzy był wymalowany smutek tym że musi odejść oraz tym, że został chłodno potraktowany. Powoli odchodził i szykował się do otwarcia wyrwy.
J.: Czekaj kretynie. Jaką gwarancje masz, że kolejny portal da ci ten most tęczowy, a nie próżnię? Aaaa widzisz... otworzysz, wyjdziesz na zewnątrz i umrzesz pewnie - rzucił beztrosko J. W sumie Gam wiedziała na jakiej zasadzie to działa i to była dość prawdopodobna opcja. W pamięci mogła mieć też ich przygody i zabawy w wymiarach różnych.
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyPon Sie 25, 2014 6:28 pm

Gam zmarszczyła brwi słysząc co Quill wygaduje. Spojrzała na niego nieco zaskoczona, że AŻ TAK się zdenerwował tym całym zajściem. W końcu Noiro okazał się nie byle kim, tylko znajomym Gamory. Na dodatek nie panoszył się jakby był u siebie, a raczej wydawał się być skonsternowany i skrępowany. Może nawet po części nie wierzył, że statek na którym się znajdowali to właśnie TO Milano, w którym Gam spędzała tak dużo czasu podróżując z Guardiansami?
Ulżyło jej gdy zdała sobie sprawę, że Rocketa nie ma na statku, bo za słowa 'to tylko szop' na pewno by się wywiązała kolejna jatka, a wtedy cierpliwość zielonoskórej poszłaby się gonić. Jak na razie była spokojna i opanowana i miała nadzieje, że tak zostanie. Gdy Quill odwrócił się na pięcie i odszedł kobieta skupiła swój baczny wzrok na chłopaku.
- No tak musiałeś 'bohaterzyć'. - Ciężko westchnęła po wysłuchaniu komentarzy J. i Noira. Z daleka przyjrzała się twarzy chłopczyka szukając chociażby jednego draśnięcia. Na ogół nie lubiła się pieścić, ale już raz ratowała go z tarapatów i szczerze mówiąc miała nadzieje, że chłopak wyciągnął z tego lekcje. Najwyraźniej się pomyliła. Gdy przyznał się do tęsknoty, posłała mu delikatny uśmiech. Kobieta nie do końca wiedziała jak to jest. Znaczy owszem, brakowało jej swoich bezwzględnie i z zimną krwią wymordowanych przodków, ponieważ od tamtego czasu czuła się samotna. Odczuwała dysonans gdy ktoś z członków bywał porwany. Odczuwała gniew gdy ktoś z tych niewielu bliskich osób bywał raniony, jednak tęsknota? Hm. Ale czy powinniśmy się dziwić komuś kto od maleńkości żył z bólem za pan brat?
Nie można było jednak stwierdzić, że serce Gam było z kamienia. Wręcz przeciwnie. Skrywane pod twardą, lodową skorupą, coś tam odczuwała. Nikt jeszcze nie miał szansy by przebić się tak głęboko i sprawdzić, ale.. trzeba było uwierzyć. Zresztą zielona zabójczyni sama dobierała sobie odpowiednich partnerów, np. takich na jedną noc. Czyżby nie aż tak bardzo różniła się od Quilla?
Nie odpowiedziała na wyznanie Noira. Nie zamierzała również go tulić, ani głaskać, po prostu posłała mu ten jeden uśmiech. Krótki, acz zniewalający. Może to było nawet sekundowe drgnięcie kącikami ust..
- Faktycznie nie powinieneś tu wchodzić bez pozwolenia. Quill ma na punkcie Milano pierdolca. - Przewróciła oczami.
- Skoro jesteś to opowiedz co u Ciebie... jakieś ciekawe wymiary? Jakieś sukcesy? - Rzuciła pytaniem. Jednak gdy usłyszała za swoimi plecami słowa Quilla zmarszczyła brwi. Zmrużyła złowrogo oczy i odwróciła się do towarzysza. Przeszyła go spojrzeniem pt. W. T. F., a gdy dostrzegła smutek na obliczu chłopaczka, puściła w kierunku Quilla gromy.
- Możemy na sekundkę? - Rzuciła tonem, który wskazywał na retoryczny charakter pytania, a potem bez pardonu minęła mężczyznę oddalając się w bardziej ustronny kącik. Najwyraźniej koniecznie musiała coś z nim obgadać. Gdyby to nie był Pete, Gam nie omieszkała by potraktować delikwenta z bara, albo mniej delikatnie, ujęłaby pod ramie i wywlekła za próg. Quill trochę przeginał i musiała się dowiedzieć dlaczego. Może znowu o czymś jej nie mówił?
- Noiro zostań. - Rozkazała na odchodnym.
Powrót do góry Go down
Peter Quill
Guardians of the Galaxy
Peter Quill


Liczba postów : 14
Moce/Umiejętności : Nadzwyczajna siła/szybkość/zwinność, pilotaż pojazdów, znajomość dostępnych broni i sposobu ich używania, urok osobisty.
Ekwipunek : Dwie plazmowe spluwy, walkman.
Wiek : 30 lat

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyCzw Sie 28, 2014 1:27 pm

Quill ucieszył się z faktu, że dzieciak chce sobie pójść. Mina nieco mu jednak zrzedła, gdy Gamora poprosiła go na słówko, jednocześnie mówiąc Noiro, żeby ten nigdzie nie szedł. Nie słyszał ich wcześniejszej rozmowy, docierały do niego tylko jakieś marne urywki (albo sam dźwięk głosu, bez konkretnego znaczenia), ale wiedział, że pogaduszka trwała w najlepsze i to mu się po prostu... nie podobało.
Początkowo chciał ruszyć za zielonoskórą, w końcu akurat jej mógłby poświęcić nawet więcej niż jedną sekundkę, ale był już poirytowany – raz, że obecnością nieproszonego gościa i tego... tego dziwnego głosu, a także tego, że łączyła go jakaś zażyłość z Guardianką, o której Pete wcześniej nie wiedział (i nie musiał, no ale). W dodatku nie to było w planach, miał wyjść, zabawić się, odpocząć nieco od bohaterstwa i ratowania kosmosu oraz jego mieszkańców, a okazywało się, że ratuje za to Milano przed natarczywymi osobnikami. Należałoby również dodać, że bronił także Gam, choć ona ani trochę nie wyglądała, jakby trzeba było to robić. Ale lubił sobie to wyobrażać.
- Chyba spasuję – odparł w końcu. Sięgnął po kurtkę i wyminął nastolatka. – Jak wrócę to lepiej, żeby go tu nie było – i wyszedł.
Nie była to wbrew pozorom groźba, a jedynie informacja, bo bóg jeden raczy wiedzieć, co tu będzie się działo, gdy wrócą z chłopakami. I Grootem.
Peter nie zamierzał marnować czasu, który mógł wykorzystać na... zapoznawanie się z inną rasą. Szczególnie przedstawicielkami ich piękniejszej części.

[zt]
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyPią Sie 29, 2014 12:02 pm

Faktycznie Quill mógł czuć się zazdrosny i zdezorientowany przybyciem chłopaczka na pokład. Na dodatek mógł się czuć zagrożony tym, że ktoś wdarł się na jego statek bez jego wiedzy. Ktoś zwyczajnie wtargnął do jego gniazda z buciorami i wygodnie ułożył się na jego fotelu. Tym kimś był oczywiście Noiro. Jednak Noiro właśnie nie okazywał tego, że jakoś się panoszy, a raczej w pełni mógłby stwierdzić, że trafił tu przypadkiem. Poszedł po tęczowym moście i trafił na Milano. Nie chciał się z nią sprzeczać o bohaterzenie, bo wiedział że jej nie przegada. Wcale nie bohaterzył, chciał jedynie odstawić naczynia, tak jak był nauczony tego. Być miłym dla obsługi, grzecznym a że się nawinął to… no trudno wypadki chodzą po ludziach. Chociaż promyczkiem nadziei był uśmiech Gam, który go pokrzepił na duchu, ten znak że ją jakoś rozczulił, że jakoś ją ruszył tym co powiedział. W końcu jej także w pewnym sensie na nim zależało. Jeśli nie jak na mężczyźnie to chociażby jak na własnym dziecku lub przyjacielu, dosyć bliskim zresztą, ale nie wdając się w szczegóły nie był jej w każdym razie obojętny. Dzieciaka tęsknota czasami zżerała, kiedy to samotne noce spędzał na ulicy i patrzył w gwiazdy, z nadzieją że gdzieś tam ona jest i że kiedyś po niego albo do niego przyleci, że pójdą na randkę albo coś w ten deseń. Oczywiście marzenia ściętej głowy… [J. has disconnected]… [J. has reconnected]… Meh ta mała kanalia mnie uderzyła… no wracając do opisu to ta kanalia mała raczej nie znała matczynej dobroci czy tego, że komuś może zależeć na jego bezpieczeństwie. Był nieuważny, ale odkąd poznał Gamorę wziął sobie to do serca i próbował jakoś unikać niebezpieczeństw. Z różnym skutkiem oczywiście. Nie otrzymał czułości, ale otrzymał jeden piękny uśmiech (w jego wyobrażeniu oczywiście) co zwyczajnie zadziałało na niego jak pigułka szczęścia. Mimo braku przytulenia, to jednak było jakieś okazanie emocji.
- No wiem, ale byłem ciekawy czy statek nie okażę się zwyczajnie drzwiami do innego miejsca… w końcu chodziłem po tęczy – powiedział ze spuszczoną głową, ale zaraz wrócił mu fason, kiedy zapytała go o wymiary. Jednak wtedy no był ten moment, kiedy miał odejść bo Quill potraktował go chłodno. Dostał rozkaz od Gam, że ma zostać, a Quill wyszedł mówiąc, że dzieciak ma zniknąć. Na moment zielona go odciągnęła i chyba chciała z nim gadać, ale najwyraźniej spasował. Kiedy opuścił pomieszczenie Noiro podszedł bliżej Gamory.
- Naprawdę mnie tutaj nie chce? – zapytał zerkając za siebie, patrząc czy aby Peter nie wraca ze spluwą– Heh, taki mój los… zawsze ktoś mnie przegoni – zrobiło mu się serio źle, więc już nie wiedział co z sobą począć. Zwyczajnie zamknął oczy i przytulił się do Gam. Wtedy na moment odnalazł spokój. Kiedy już się uspokoił przypomniało mu się pytanie o wymiary i co u niego. No i się zaczęło… opowieści o innych rzeczywistościach, rzeczywistość gdzie Dr. Doom był bohaterem i ratował świat przed Fantastyczną Czwórką, świat gdzie Galactus istniał w formie drobnego nerda komputerowego, świat gdzie wszyscy słuchali Quillowej muzyki, bo GoG byli tam zespołem i całkiem nieźle grali. Rocket grał na elektryku, Gamora na basie zasuwała, Quill śpiewał i wykonywał jakieś wygibasy, Drax przesiadywał przy perkusji, a Groot był ich menedżerem oraz promotorem Green Peace, no i umiał powiedzieć więcej niż „I am Groot”. Nadal jednak wychodziło na to, że był sam. Oczywiście jeśli zielona go nie odsunęła to chwilę jeszcze pokorzystał z przytulenie, a kiedy zaczęła go szyja boleć od patrzenia w z tego punktu to zwyczajnie opowiadał dalej stojąc przed nią. Wiele miejsc zwiedził, nawet takie miejsce gdzie Thanos sprzedawał hot dogi na Brooklynie.
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyPią Sie 29, 2014 8:52 pm

Gam spojrzała na Quilla lekko zdezorientowana. Zupełnie nie rozumiała jego zachowania. Gdyby ktoś jej powiedział, że jest zazdrosny, parsknęłaby ze śmiechu, no bo tak się reaguję na dobre żarty prawda? Odprowadziła mężczyznę wzorkiem, aż do samych drzwi. Nie raz się sprzeczali, ale jego chowanie w tej kwestii było wręcz irracjonalne. Wiele razy Quill przyprowadzał na statek swoje piękne zdobycze i nikt nigdy nie miał z tym problemu. Ba! Gam nawet tego nie komentowała. Quill taki był i tyle. Znosiła to wręcz po męsku. No nic. Najwyraźniej będzie to trzeba wyjaśnić przy najbliższej okazji, ale chyba sama w to nie wierzyła, w końcu nie była mistrzem wyjaśnień słownych, raczej wolała używać miecza niż retorycznych umiejętności, a jedynym argumentem negocjacji była jej żelazna pieść. Nie będzie jednak stosowała tej metody na Quillu. Będzie niezręczna cisza, ale potem minie. Jak zwykle. Wiele niewyjaśnionych kwestii między Gamorą, a Quillem ciążyły jak gradowa chmura. Pewnie za jakiś czas będzie istne oberwanie spowodowane utratą cierpliwości i szczerym zapytaniem 'o co ci kur...cze chodzi'. Póki co znosiła to mężnie.
Do czasu.
Wait.
- Po tęczy? - Zmarszczyła delikatnie brwi, a potem machnęła ręką w geście 'nieważne'. Przypomniała czym Noiro zajmował się na co dzień i jakoś przestała się dziwić.
- To nieprawda. Quill jest trochę specyficzny i w sumie... - Zamyśliła się i jeszcze raz spojrzała w kierunku drzwi. - Sama do końca nie rozumiem co przed chwilą tu zaszło. - Westchnęła i oparła się o pierwszy lepszy stół na którym było składowisko wszelakich broni Rocketa.
- Ktoś Cie jeszcze przeganiał? - Oczy Gamory błysnęły złowrogo. Czyżby po raz kolejny miała komuś przetrącić czaszkę?
- Nie mów tak. Dlatego zawsze uważałam, że powinieneś znaleźć sobie miejsce, z którego to Ty będziesz mógł kogoś przeganiać.. coś stałego. No chyba, że już coś takiego masz? - Zapytała i posłała mu bardzo nikły uśmiech. Nie do końca wiedziała tak na to od zawsze namawiała chłopaka, tak jakby dzięki temu miałby być bardziej bezpieczny.
Gdy się do niej przytulił otworzyła szeroko oczy. Zerknęła szybko w kierunku drzwi kosmicznego pojazdu, a potem parę sekund wytrzymała w uścisku. Było to i tak sporo jak na nią. Nie spodziewała się, aż tak emocjonalnej reakcji chłopaka... chyba faktycznie musiał się za nią stęsknić. Pogłaskała go po łepku z 3-4 razy i złapała za wątłe ramiona. Odkleiła od siebie z półgębkowym uśmiechem nie wiedząc za bardzo jak ma na to zareagować. Nie zapytała również co to dokładnie miało znaczyć. Noiro nie był dla niej żadnym przeciwnikiem, więc nie zamierzała się z nim rozprawiać za ten... dość śmiały gest. Z drugiej strony lubiła chłopaka i w tym przytuleniu nie widziała nic groźnego. Mimo to odsunęła go od siebie i usadowiła na stole. O. Teraz chociaż miała Noira mniej więcej na wysokości oczu. Sama złapała za pierwsze lepszy stolik i jednym ruchem przesunęła go tak, by móc się o coś ponownie oprzeć. Wysłuchała historii Noira troszkę się dziwiąc, czasami nawet cicho śmiejąc. Za cholerę nie wiedziała co to jest bas. Za cholerę nie wiedziała co to są hot dogi. I za cholerę nie wiedziała kto to jest dokładnie menadżer oraz Green Peace, nie mówiąc już o nerdzie komputerowym. Skrzywiła się tylko gdy wspomniał o jej ojcu. Żarty z nim w roli głównej nigdy nie należały do najlepszych. Przynajmniej w jej mniemaniu. Poczucie humoru Gam było dość... specyficzne, może nawet po części nikłe? Znaczy ten kto jej nie znał mógł tak sądzić fakt.
- Czy to od Ciebie zależy jakie osoby spotkasz w kolejnym wymiarze? - Zapytała, zauważając, że większość osób, była jednak związana ze Strażnikami.
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySob Sie 30, 2014 3:55 am

Dzieciak miał tylko nadzieję, że nic złego się nie stanie z powodu tego, że wpadł tutaj przypadkiem. Wolał nie wchodzić nikomu w drogę, czy nawet mieć z kimś zwady. Zwyczajnie jego charakter pacyfisty oraz osoby, która dąży do ugody a nie otwartego konfliktu ujawniał się i w tym wypadku. Może faktycznie był ciężarem i sprawiał tylko kłopot przez co powinien się ulotnić? Jednak Gamora mimo wszystko go zatrzymała, a Quill wyszedł. Czyżby aż tak nie lubił Noira? Jeśli tak to co biedny dzieciak mu tak naprawdę zrobił? Wszedł na statek, nic nie zepsuł, chciał się tylko przywitać z Gamorą. A może Popstar Lord poczuł się… J. popraw to… ok Star Lord może poczuł się urażony tym, że Rift Walker widział go w samym ręczniku, chociaż to chyba odpada bo facet faceta się krępować chyba nie będzie, zwłaszcza dorosły dziecka. Plus był taki, że nawet zielona, która spędzała z Lordem sporo czasu nie wiedziała o co mu chodziło. Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu, sporo sprzętu tu było, jakaś broń, jakieś inne kosmiczne duperele. Bardziej miejsce przypominało pokoik dla wszystkich, gdzie każdy dał z siebie kawałek. Zrobiło mu się ciężko na sercu, gdyż wtedy uświadomił sobie jak przyjemnie mieć dom. Jak przyjemnie mieć coś do czego można wrócić, coś swojego. Wewnętrznie go to zabolało bardziej niż miałby dostać z piąchy od Quilla. Jednak nie okazał tego na zewnątrz, wytłumił to w sobie bo nie chciał kobiecie psuć nastroju.
- No czasem ludzie nie chcą mnie przyjąć na noc. Straszą psami, albo bronią. Wtedy rozkładam namiot gdzieś na placu i nocuje tam pod gołym niebem. Policja nie zadaje mi pytań o to, bo już mnie najwyraźniej znają – troszkę bardziej się pogrążał i nakręcał Gamorę nieświadomie. Nie chciał absolutnie, żeby komuś zrobiła krzywdę, bo nawet jeśli ktoś go skrzywdził to on nie chciał by szedł cios za ciosem. Pokręcił smutno głową, kiedy zapytała się o coś stałego. Jedyne co miał stałego z czego mógł kogoś przeganiać to był namiot z którego wyganiał komary w nocy. Jedynie do komarów nie czuł sympatii oraz do innych insektów.
- To trudne, zwłaszcza że dla ludzi jestem obojętny. Wolą zająć się swoimi sprawami, kimś ważnym niż spojrzeć w dół na kogoś takiego jak ja. Kogoś kto jest praktycznie jak bezdomny – powiedział, ale potem dostrzegł jej uśmiech, mały ale zawsze jakiś. Nie byłby bardziej bezpieczny z kimś, z racji tego że jaka gwarancja, że ten ktoś mu nie zrobi krzywdy? Praktycznie żadna, bo równie dobrze może ta osoba go wydać władzom, które zaczną na nim eksperymentować kiedy dowiedzą się co może.
To co zrobił było związane z tym, że bardzo się za nią stęsknił, chciał poczuć jej ciepło, zapach, jej dotyk. Nawet go uraczyła głaskaniem po głowie, a potem go odkleiła od siebie. Było mu lżej już, dlatego posłał jej swój urokliwy uśmiech, ten niewinny i ufny uśmiech jaki posyła się osobie, której się ufa. Był naiwny i ufał jej aż nazbyt. Nie ważne było czy jest zabójczynią, czy kimkolwiek innym, w jego oczach miała już ten określony obraz. Usadowiła go na stole, gdzie zaczął jej opowiadać kiedy ta przystawiła sobie drugi stół jakby nic nie ważył. Zdawał sobie sprawę, że to jest bardzo silna kobieta i nie był zdziwiony. Wiedział też, że ma kobiece i faktycznie czułe wnętrze, tylko tego nie okazuje bo chyba chce zachować reputację jaką ma.
Mogło to tak wyglądać, że wybierał sobie osoby, ale to raczej chodzi o to że dobierał osoby takie jakie ona znała. Nie miał pewności kogo mogła znać, więc to tak jakby powiedzieć żart którego się nie rozumie.
- Nie, ale raczej to są te osoby które możesz znać… Oczywiście są też inne – i tu zaczął opowiadać jak to trafił do miejsca, gdzie Kapitan Hydra, czyli odpowiednik Kapitana Ameryki pracował dla faszystów i dążył do destrukcji wszystkiego co związane jest z porządkiem. Jak Red Skull został Ghost Riderem… w sumie to by do niego pasowało, bo obie czachy, tylko jedna czerwona a druga płonąca. Widział też miejsce, gdzie Wolverine faktycznie wiódł szczęśliwe życie, a Sabertooth kandydował na prezydenta. Widok Sabera w garniturze, ładnie przystrzyżonego to niecodzienny widok. Był też wymiar gdzie Tony Stark był nikim innym niż zegarmistrzem przez co w dobie zegarków elektronicznych klepał biedę i przymierał głodem. Oczywiście Noiro podzielił się z nim kurczakiem i wysłuchał jego opowieści jak to chciał kiedyś skonstruować pancerz zrobiony z zegarków i cofnąć się w czasie. Był to trochę szalony ale sympatyczny człowiek. Był też świat… gdzie nie było Avengers, SHIELD, Hydry, a podróże w kosmos dopiero się rozwijały. Problem świata to była tylko Rosja i Ukraina, oraz głód panujący w Afryce. Swoją drogą jak mówił to zauważył, że stół nie jest tak bardzo potrzebny bo różnica we wzroście Gam i Noira to jakieś 12 cm na korzyść kobiety, ale mniejsza z tym. Tutaj musiał być naprawdę jakiś niski stół.
Kolejny wymiar jaki zwiedził to był wymiar, gdzie świat toczyła jedna wielka wojna wszystkich nacji. Wojna o ropę naftową. Brutalny konflikt, gdzie ludzie ginęli masowo z powodu pieniędzy. Ten wymiar wyjątkowo szybko opuścił w obawie o swoje życie oraz przekonania. Jeszcze inny wymiar był światem, gdzie nigdy nie została użyta broń nuklearna. Alianci byli w rozsypce, a Związek Radziecki miał się dobrze i przejmował Europę. Japonia, która została pozostawiona sama sobie prężnie się rozwijała i osiągnęła stopień zaawansowania technicznego wykraczającego poza obecną technologię Ziemską, ba nawet lepszą technologię mieli niż Stark. Wszystko przygotowane oczywiście do wojny ze Związkiem Radzieckim.
Kiedy tak opowiadał, w pewnym momencie zaburczało mu w brzuchu. Sięgnął wtedy po worek i wyciągnął z niego 2 zawinięte Longery z KFC. Podał jeden Gam, żeby spróbowała.
- Smacznego i spróbuj bo bardzo dobre ostatnio dają, a te są jeszcze ciepłe – w końcu były owinięte w folię, która naprawdę dobrze trzyma ciepło i w środku jedzenie nadal było ciepłe. Spojrzał na Gamorę i posłał jej uroczy uśmiech. Nie był chytry, umiał się podzielić jedzeniem.
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySob Sie 30, 2014 7:04 am

Gdyby Noiro zapytał się jej czy nic złego się nie stanie z powodu jego wizyty z ręką na sercu mogłaby powiedzieć po prostu 'nie wiem'. Z jednej strony znała Noira i wiedziała, że chłopak jest praktycznie nie groźny. Znaczy dla niej nie groźny. Widziała jego możliwości i zawsze dziwiła się jego filozofii życiowej, ponieważ te wyjątkowe umiejętności mógł pewnie jakoś z pożytkiem dla ludzkości wykorzystać, ale wiadomo z czym mogłoby się to wiązać. Z walką. Z czynnością, której nie był fanem, w przeciwieństwie do Gamory. Zielono skóra po części może rozumiała Quilla, w końcu nigdy mu nie opowiedziała o Noirze, może tu tkwił jej błąd? Może gdyby przybliżyła Star-Lordowi historie o chłopaku to spotkanie inaczej by się skończyło. Nie żeby, aż tak mocno się przejęła sytuacją... No dobra, trochę się przejęła gdy zobaczyła smutek Noira. Jakoś dziwnie rozczulał ją ten ... nietypowy dzieciak. Oczywiście nie traktowała go jak syna albo o tym nie wiedziała, ponieważ instynkt macierzyński Gam był nijaki. Nie wiedziała również czy traktuje go jak przyjaciela, ponieważ na zaufanie trzeba było sobie zapracować, a wydarzenia, które ich w jakimś sensie połączyły, chowały się za mgłą innych wydarzeń. Nie do końca ważniejszych wydarzeń, ale troszkę się tego uzbierało. Quill natomiast był przy niej ostatnio cały czas i nieważne czy była to kłótnia, czy wzajemne przeciąganie ku swoim racjom, które kończyło się albo większą kłótnią, albo grupowym hugiem Strażników. Haaa. Żarcik. Czy rozejściem się po swoich kątach, Gam miała pewność, że Quill pójdzie za nią jak w dym i ona odpłaci się tym samym. Dziwiła ją również ufność chłopaka i troszkę była na niego zła, ponieważ zawsze mu powtarzała, że ma być ostrożny. A może Gam zmieniła front i znowu pracuje dla ojca? A może czekała na moment kiedy chłopaczek się zjawi i zaraz go weźmie pod pachę, a potem pokieruje Milano do kryjówki ojca? Co jej było szkoda, w końcu Quill opuścił swoje włości, chłopaków też nie było... a przecież sterowanie tego złomu to żadna filozofia. Tu trzeba nacisnąć, tam pociągnąć i już jesteś kilkanaście metrów nad lądowiskiem. Najwyraźniej chłopakowi przydałaby się jakaś pomocna dłoń. Póki co niestety nie miała nikogo na myśli..więc z powagą wysłuchała Noira opowieści.
Gdy wspomniał o przeganianiu zacisnęła piąstki.
- Noiro nie możesz im się tak dawać. - Żachnęła się zdenerwowana, że ktokolwiek śmiał go przepędzać. Pal licho, że zapewne Noiro wszedł na ich prywatną posesje. Rozumiała to, że nie chcieli go przyjąć go do swojego domu, ponieważ mogli mu nie ufać, ale żeby straszyć bronią i psami? To już była spora przesada.
- Jesteś bezdomny. Masz w ogóle jakiś cel? Jakikolwiek? - Rzuciła szczerością, może dość bolesną, ale Gam rzadko kiedy owijała w bawełnę i nie miała problemu by nazwać rzeczy po imieniu.
A potem opowiedział więcej historii na temat swoich przygód oraz dziwnych wymiarów i fakt parę osób znała. Niestety nie miała okazji spotkać się ani z Avengersami, ani z X-menami. (Chociaż spotkanie z Wolverinem zapewne przeszłoby do historii)Ani z innymi grupami takimi jak Hydra czy SHIELD. Po prostu to co się działo ostatnio na Ziemi bardzo mało ją dotyczyło, zresztą miała nieco zaburzony obraz tej planty, w końcu Quill opowiadał o wydarzeniach, które miały tam miejsce jak był małym chłopcem. Wysłuchała go jednak od początku do końca i raz nawet słodko ziewnęła pod nosem, ponieważ tak to zwykle bywa gdy słuchasz historii, której nijak nie możesz sobie przedstawić w swoim umyśle. Gdy Noirowi zaburczało w brzuchu spojrzała na niego zdziwiona, marszcząc brwi. Czyżby coś w chłopaczku się popsuło? A nie.. to ten dźwięk, który często słyszała z brzucha Quilla. Znowu uśmiechnęła się pod nosem. Widząc, że Noiro szuka czegoś w worku, skrzyżowała ręce na brzuchu i z powagą się w niego wpatrywała. Gdy wyciągnął w jej kierunku srebrzysty posiłek, zmarszczyła brwi. No myślała, że go zaraz opierdoli. Nie dość, że najwyraźniej ledwo wiązał koniec z końcem, to jeszcze chciał się z nią dzielić. Było to szlachetne fakt, ale huh. Ledwo, ledwo opanowała swoje mordercze zapędy i położyła dłonie, jedną od spodu, drugą przykryła kanapkę, a potem przesunęła ją w stronę chłopaka.
- Tobie bardziej się przyda. Zresztą nie jestem głodna. Zjedz Noiro. - Rzuciła spokojnym i nawet miękkim tonem zabierając zaraz dłonie.
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySob Sie 30, 2014 7:53 am

Właśnie z powodu tego, że moc Noira mogłaby być wykorzystana do ranienia ludzi nie zgadzał się na to, by walczyć lub używać jej w walce. Robił to tylko w ostateczności kiedy nie miał wyboru tak jak wtedy ratując Gamorę. Znaczy miał wybór, mógł uciec ale nie dokonał go ze względu że ktoś mógł ucierpieć i zginąć, czyli w tym wypadku jego ukochana zielona kobieta. Jakaś więź się między nimi wytworzyła, tylko jak ją nazwać? Trudno to określić bo to coś z pogranicza wszystkiego. Na rozmyślanie od tym, był zbyt niewinny i niedoświadczony w tych sprawach. Może Quill miał większe szanse u niej, ba nawet na 99% tak było z racji częstego przebywania, ale nigdy nie ma się pewności co w tej zielonej główce się roi. Mimo tego 1% nie tracił nadziei, że może kiedyś ją do siebie przekona. Miał zresztą mnóstwo czasu na próby, a raczej tak mu się zdawało, bo jeśli Gam dokona wyboru to pewnie klamka zapadnie, ale z tego nie zdawał sobie sprawy. Swoją drogą on za kobietą też by poszedł w dym jakby go potrzebowała, bo czymże jest młode pełne zapału miłosnego serce, przeciwko rozumowi, który dobija się łomem do drzwi. Oczywiście niczym, bo i tak dzieciak działał pod wpływem emocji i na taką rzecz by poszedł. Biedaczek jest też zwyczajnie naiwny, więc pewnie Gam by go przekonała, żeby z nią poszedł zwyczajnie mówiąc, że idą na wycieczkę. Chociaż ciężko by było wydobyć pełen potencjał z niego, ale może Thanos coś by na to poradził, jeśli oczywiście znał się na magii tak niestabilnej jak ta. Może nawet dałby radę ją ustabilizować?
Jemu przydałaby się zwyczajnie osoba, która go będzie pilnować i która o niego zadba. Ktoś z psychiką rodzica oraz ktoś kto go do siebie przekona jako partnera. Powiedzmy sobie szczerze i na logikę, jest jeszcze młody… no dobra może nie tak młody, ale co nie zmienia faktu, że na szukanie kogoś ma mnóstwo czasu. Widział jej gest, kiedy się zeźliła na niego, a raczej na ludzi którzy go przeganiali. Raczej problem był w tym, że zazwyczaj chodził do późna szukając domu i ludzie zwykle budzeni nie byli skłonni do współpracy.
- Ale z drugiej strony nie chcę nikomu zrobić krzywdy i nie chcę nikogo urazić – wytłumaczył jej dlaczego tak postępuje. Nigdy nie zraniłby świadomie drugiego człowieka, jeśli ta osoba byłaby niewinna i nic mu nigdy nie zrobiła. Co innego łowca, którego kiedyś zabił w obronie Gamory. No to akurat mu się śniło w koszmarach, ale powoli pozbywał się tej traumy.
- Mam taki jak każdy bezdomny. Znaleźć dom i osobę, która ze mną w tym domu zamieszka – odpowiedział szczerze, bo taki cel miał. Musiał znaleźć sobie dom, a raczej chciał odnaleźć dom na nowo.
Odmówiła poczęstunku, kiedy jej zaproponował. Grzecznie oddała mu kanapkę, może faktycznie nie była głodna, a może się o niego martwiła?
- Tylko wiesz obie trzeba zjeść dziś bo jutro będą niedobre, a już sam się przyzwyczaiłem do tego że jem mało. Zresztą zawsze noszę dodatkową w ciągu dnia, żeby jak zobaczę kogoś potrzebującego to się podzielić z nim – powiedział i szczerze się uśmiechnął do swoich myśli. W sumie nadawałby się na takiego wolontariusza, bo ilekroć ktoś potrzebował pomocy, on bezinteresownie pomagał ludziom. Przywykł do tego, że tak robił i zwyczajnie powielał to zachowanie w normalnym życiu.
- Chyba, że macie tu mikrofalówkę to podgrzeję to? – zapytał, chociaż wątpił że na Milano będzie mikrofalówka. Otworzył sreberko i zaczął jeść swoją kanapkę. Nozdrzy Gam doszedł zapach gorącego mięska, jakiś warzyw i gorącego pieczywa ulatniającego się z jego kanapki.
J.: Nie bądź żyd, weź jak chłopak Ci daje – skwitował Gamorę J. który wrócił ze swoich zajęć – znaczy czekaj… to się mówi jak ktoś nie chce dać. Dobra nie bądź zielona w tych sprawach i bierz – zażartował z niej - I tak przecież ma jeszcze jakieś drobne na kolejną więc wiesz... znaczy ja mu do portfela nie zaglądam.
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySob Sie 30, 2014 9:43 am

Gdyby Gam miała więcej czasu i nie musiałaby ratować całej Galaktyki oraz Thanos czy ktokolwiek obdarzyłby ją instynktem macierzyńskim na pewno by się zajęła Noirem. Niestety Gam była taka jaka była. Może dlatego widząc to przywiązanie oraz zachwyt chłopaczka starała się go delikatnie odsuwać. Nie mogła pozwolić na to by się przyzwyczaił do niej, bo po pierwsze, fakt nie mógł tu zostać i nie tylko ze względu na niechęć Quilla. Milano to statek Strażników i każdy wróg o tym wiedział. Bywały sytuacje, że budził ich atak jaszczurów z Badoon czy wkurzony Yondu. Czasami Rocket przesadził z jakąś bronią i wybuch był tak drastyczny (ale mimo to nie destrukcyjny, bo Quill oskubałby Szopa włosek po włosku), że biedni byli cali upstrzeni w wszelakich maziach służących do oliwienia kosmicznych broni. Aaah. Można by o tym mówić i mówić, jedno było pewne. Pobyt na Milano nie należał do najbezpieczniejszych. Nie chciała narażać chłopaka.
Czy zaprowadziłaby chłopca do Thanosa? Pewnie tak. Mając oczywiście plan odbicia Noira przecież byłoby to tylko i wyłączne zmylenie przeciwnika. Przecież w życiu by nie pozwoliła, żeby ten słodki chłopak musiał przeżyć to samo co ona kiedyś. Co prawda trochę nieufności z jego strony mogłoby mu się przydać w przyszłości. Gam nie chciała brać odpowiedzialności za chłopca, ponieważ dźwiganie ciężaru bycia odpowiedzialnym za tą część świata i tak była dość uciążliwa. Mimo to nie widziała innej drogi dla siebie. Za to co zrobił Thanos. Za to do czego została zmuszona.. Gam szukała odkupienia. Oczywiście nikt o tym nie wiedział. Ba! Nawet się nie domyślał.
Kobieta słuchała ze spokojem Noira, co jakiś czas komentując.
- Czemu miałbyś na to zważać skoro sami mają to w dupie? - Uniosła brwi wyczekując jakiejś racjonalnej odpowiedzi. No bo jak powinno się odpowiedzieć gdy na prośbę o pomoc zostajesz zaszczuty psami bądź robi sobie z ciebie żywy cel. Gam nigdy by na to nie pozwoliła. Grymas gniewu przeszedł przez twarz kobiety.
- Czyli nadal go nie znalazłeś. - Powiedziała hardym tonem i spojrzała mu prosto w oczy. Coś tam jej kiedyś obiecał.. ale najwyraźniej chłopak nie miał czasu.
- Nie jestem głodna Noiro. Zjedz dwie... przyda się Tobie, jesteś chyba jeszcze bardziej chudy niż wcześniej. - Zmierzyła chłopaka od góry do dołu, a potem wróciła do młodzieńczej twarzyczki. Ciężko było uwierzyć, że ten wątły i kruchy niczym porcelana osobnik ma tyle lat oraz jest w posiadaniu tak ogromnej mocy. Za każdym razem gdy sobie to uświadamiała czuła przeogromną chęć bronienia chłopaka przed samozwańczymi dyktatorami, którzy chcieliby wykorzystać te umiejętności do niecnych planów. Dlatego miała nadzieje, że Noiro się ustabilizuję i nauczy walczyć. Co prawda jego błądzenie po światach nie było takie głupie, w końcu ciężko było go złapać, jednak tyle złoczyńców ile światów prawda? Za każdym razem gdy spotykała Noira odczuwała te dziwne wyrzuty sumienia...
J. zignorowała. Nie zamierzała z nim dyskutować, chociaż tak naprawdę nic do niego nie miała. Szczerze? Nawet się cieszyła się, że ktoś jest przy chłopaku.
- Niestety nie mamy tego urządzenia, ale mamy inne do podgrzewania.. - Dodała błądząc myślami w jeszcze innej galaktyce.
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySob Sie 30, 2014 3:52 pm

Nigdy nie oczekiwałby, że Gam miałaby porzucić obowiązki dla niego. Inaczej. Zwyczajnie by mu było smutno z powodu tego, że porzuciła obowiązki strażnika galaktyki i przez to ucierpią niewinni. No chyba, żeby znalazła zastępstwo za siebie, ale przecież wiedział, że jest niezastąpiona… pod wieloma względami. Noiro raczej nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie może nieść znajomość z Gamorą, ba nawet nie czułby takiego niebezpieczeństwa jeśli miałby przysiąść z Thanosem do stolika z kawą. Oczywiście wystraszyłby się samego wyglądu najpierw, ale jak to dziecko nieświadome niebezpieczeństw spróbowałby z nim rozmawiać jak człowiek z pozaziemską istotą.  Na statku GoG nie widziałby. Zwyczajnie wiedział, że Gam by się o niego martwiła i byłby tylko ciężarem, a tego nie chciał przecież. Jeśli wpadłby w tarapaty to ufałby, że przyjdzie po niego jego księżniczka, bohaterka w zielonym.  Kwestia instynktu samozachowawczego Noira była różna, zależy z kim rozmawiał oraz jak często J. się odzywał, bo w końcu to on był jego instynktem samozachowawczym i to on mówił kiedy ma spierdzielać, a kiedy może zostać. Oczywiście czasem głos rozsądku nie docierał do tego tępego łba.
Noiro miał jeszcze jeden cel w życiu. Chciał pomagać innym rozwiązywać ich problemy poprzez ukazanie różnych alternatywnych ścieżek jakie on widział. Uświadomić innych że ich los nie jest taki tragiczny jak się im wydaje. Gamora wyglądała na szczęśliwą wtedy, gdy znaleźli się w wymiarze gdzie jej lud nadal żył, a ona była wodzem plemienia. Wyglądała wtedy jakby znalazła coś co kiedyś utraciła i jakby to było jej miejsce. Dlaczego zatem nie było jej tam z nimi? No bo przecież jej lud dawno nie istniał, jednak gdyby ponownie odnaleźć ten wymiar i znowu pozwolić jej na melancholijny nastrój może coś by się w niej zmieniło? Gdyby zaaplikować jej większą dawkę tego wymiaru może stałaby się bardziej otwarta? Teraz jednak wróćmy do rozmowy.
- Bo jestem dobrym człowiekiem i nie chcę nigdy nikomu krzywdy zrobić ani kogoś nienawidzić – powiedział najzwyczajniej w świecie tak jakby mówił, że Ziemia jest okrągła – Nie chcę nigdy nikogo skrzywdzić ani doprowadzić do tego, dlatego nigdy nie użyję swojej mocy w ataku. Chyba, że kogoś będę bronił tak jak Ciebie obroniłem – powiedział i lekko się przyrumienił na tamto wspomnienie czasu, który razem spędzili.
Hardy ton lekko go przeraził, ale zaraz jednak wrócił mu fason – No nie, ale nadal szukam domu. Znaczy podobno dom jest tam gdzie jest serce więc… - spuścił wzrok, bo przecież nie powie że jego dom jest obok niej. Ona by na to nigdy przecież nie pozwoliła od tak.
- Hehe, właściwie to ostatnio chyba przytyłem bo dobrze mnie nakarmili kilka dni temu. Taka starsza miła pani w zamian za skoszenie trawnika i posprzątanie domu – odpowiedział. W sumie nawet przytył kilogram, bo staruszka miała syndrom babci i karmiła oporowo, no a że Noiro był bardzo głodny i lubił jeść to półmiski znikały momentalnie.  Dostrzegł tą lekką konsternację Gam i był ciekaw co jej się roi w głowie.
- Aaa co u Ciebie? – zapytał i skończył swoją kanapkę, potem schował drugą zawiniętą w sreberko do worka – Hej, masz ochotę się przejść? No wiesz do jakiegoś ciekawego Rifta na tym statku? – zaproponował i spojrzał jej w oczy – jestem wypoczęty to mogę długo w nich przebywać. Chodź pobawimy się tak jak wtedy. Zresztą... nie mieliśmy okazji pójść na randkę tak jak się umówiliśmy wtedy – powiedział i złapał ją za rękę ciągnąć w kierunku większej przestrzeni gdzie mógł zrobić wyrwę. Troszkę się zaczerwienił po tym co powiedział, ale w sumie tamten epizod nadal pamiętał, pytanie tylko czy Gam uznała to za żart?
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptySob Sie 30, 2014 9:39 pm

I właśnie ta jego nieświadomość niebezpieczeństwa sprawiała, że odczuwała chęć wzięcia chłopca za rękę i prowadzenia go po najbezpieczniejszych ścieżkach. Z drugiej strony wiedziała, że Noiro wbrew swojemu zachowaniu, nie jest dzieckiem. Zresztą miał J. który ostrzegał przed wszystkimi niebezpieczeństwami. Gam nie zdawała sobie sprawy jakimi uczuciami darzył ją Noiro. Co lepsze przez myśl jej nie przeszło, ponieważ nie rozumiała dlaczego jest w nią tak zapatrzony. Znała swoje wdzięki i wiedziała jak reagują mężczyźni z wszelakich kosmicznych gatunków. No dobra, prawie wszystkich kosmicznych gatunków, przecież nie trafiała we wszystkie możliwe gusta, ale raczej w większość. Co prawda obraz picia kawy z Thanosem był dość zdumiewający.. i zaskakujący, ale z jej ojcem naprawdę szło pogadać. Pal licho, że ciężko było go przekonać do swoich racji, a gdy się uparł to choćby skały srały.. no. Gdyby wpadł w tarapaty na dodatek przez nią, zrobiła by wszystko żeby mu pomóc. Nawet gdyby miała przypłacić to życiem... bo widzicie.. Gam nigdy wcześniej nie spotkała osoby, która była obdarzona tak czystą dobrocią. Bez żadnej skazy, chociaż sam Noiro przyznał, że nie był najlepiej traktowany. Pomimo swojego zagubienia i przepędzania przez randomowych ludzi nie czuł złości tylko zrozumienie. To było dość niespotykane. Gam miała zupełnie inną osobowość. Przede wszystkim nie pozwoliłaby sobie na przeganianie, ale prawdopodobnie od początku nie pozwoliłaby sobie na sytuacje w której byłaby bezdomna. No... jeżeli Milano można było nazwać domem, a tak to dość śmiało określała w myślach, bo były tu osoby dla niej najbliższe i najważniejsze. Nie żeby Noiro nie był jej bliski, to nie tak, ale chłopak troszkę odbiegał od kanonów walecznych znajomych kobiety. I fakt. Podczas ich wycieczki po wymiarach Gam czuła się najlepiej wśród swojego ludu za którym swoją drogą bardzo tęskniła ponieważ byli tacy dobrzy i tak samo pokojowo nastawieni jak.... jak Noiro. Może dlatego właśnie darzyła chłopaka takim dość nietypowo matczynym uczuciem? Eh kto za nią nadąży.
Gdy stwierdził, że jest dobrym człowiekiem, Gam zaczęła się zastanawiać co w takim razie myśli o niej. Hm. Zabija bez mrugnięcia okiem. Fakt, robi to w obronie uciemiężonych i bezbronnych, no ale mimo wszystko nie pozwoliłaby ktoś się tak zachował w sytuacji gdy biedny Noiro prosi o pomoc, a tam psy i strzelby wymierzone w jego drobną osóbkę. Dla niej było to przegięcie, ale mimo to gdzieś w tam w głębi poczuła drobne ukłucie. Oczywiście nie zamierzała się tym faktem podzielić z chłopcem, bo rzadko to robiła. Nikt nigdy nie wiedział co dokładnie dzieje się pod tą twardą.. zieloną skorupą. Na dodatek tekst o nienawiści. Duża część duszy Gamory to nienawiść i gniew, którymi pożytkowała się podczas walki, która dodawała jej mocy i determinacji.
- Chyba nigdy nie będę potrafiła Ciebie zrozumieć Noiro. - Odparła z nutką żalu i uciekła gdzieś tam wzrokiem. Nie dlatego, że się bała czy chciała coś ukryć, po prostu musiała się nad tym zastanowić.
- Chciałabym jednak byś używał tej mocy również do bronienia siebie. Tylko tyle. To dużo? - Powróciła wzorkiem do chłopca i zmarszczyła delikatnie czółko. Nie chciała wracać do tamtych wydarzeń gdzie faktycznie musiał ratować jej zielone dupsko przed Łowcom. Cały czas zastanawiała się który z wrogów pokusił się na jej życie. Niestety nie zdążyła przesłuchać mężczyzny, ponieważ była praktycznie cała znieczulona to raz, a po drugie... Noiro załatwił go w dość brutalny sposób, a z flakami nie dało się rozmawiać. Sprawdziła.
- Więc? - Zapytała, ponieważ ucięte zdanie wyrwało ją z zamyślenia o Łowcy.
- A nie chciałeś u niej zostać? Co Ciebie pcha w stronę ciągłej wędrówki? - Wyjątkowo zasypała go pytaniami, aż dwoma.. ale zawsze.
- A u mnie po staremu. Teraz nuda, ale to dobrze. Wszystkim nam się przyda chwilowy odpoczynek. Byle nie za długi. W sumie mieliśmy wszyscy się spotkać na drinku, ale nas odwiedziłeś. Resztę wydarzeń znasz. - Opowiedziała w mega telegraficznym skrócie nie chcąc się wdawać w szczegóły ile to akcji mają za sobą i ile osób przez to musiało stracić życie. No cóż niektórym po prostu nie dało się przetłumaczyć.
- Randkę? - Zapytała zdziwiona i spojrzała badawczo na dłoń Noira, a potem wróciła do niego z pytającym spojrzeniem. Gam musiała być albo pijana albo musiała być w baaardzo dobrym humorze do takich żartów.
- Przecież ja nie chodzę na randki. - Zdziwiła się. Takie spotkania nie były dla Gam. Oczywiście lubiła flirtować i nęcić swoim wdziękami, w końcu miała też swoje kobiece potrzeby, ale żeby.. no z chłopcem? Takie flirty często gęsto kończyły się po prostu seksem, więc jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić, że ona z tym młodzieńcem.. no ekhm. I ogólnie może by poszła, ale ta randka zbiła ją z pantałyku więc Gam ani drgnęła.
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyNie Sie 31, 2014 6:31 am

J. ostrzegał zawsze Noira o możliwych niebezpieczeństwach, był takim głosem rozsądku który czasem był wysłuchiwany, a czasem nie. Zależnie od nastroju chłopaka i jego widzimisię, które było bardzo zmienne ze względu na wiek mentalny. Chociaż jedno uczucie było stałe, które nigdy się nie zmieniało, uczucie jakim darzył Gamorę zawsze było takie samo. Zapatrzenie, zauroczenie, w skrócie chłopięca miłość. Wdzięki to jedno, ale tak naprawdę starał się spojrzeć głębiej, w sam środek kobiety (bez skojarzeń). Gdyby doszło do sytuacji, że miałby wybór podtrzymanie własnej egzystencji, a ratowanie kogoś kosztem tego pierwszego wybrałby to pierwsze. W gruncie rzeczy to była naprawdę dobra osoba i mimo swojego wrodzonego tchórzostwa ukrytego pod przykrywką pacyfizmu potrafił dokonać słusznego wyboru i zadziałać jak bohater. Pod wpływem impulsu krótkotrwałego ale zawsze jakiegoś. Z żółtooką stanowili pewien kontrast. Ona rzadko okazywała emocje i była waleczna, on natomiast chciał okazywać dobroć lecz nie był zbytnio za walką. Ona była dorosła, on był ledwie dzieciakiem. Jednak czy przeciwieństwa się nie przyciągają?
W końcu ważne, że czymś się wyróżniał z pośród kanonów jej znajomych o super sile i waleczności. Wbrew pozorom Noiro także mógł być potężny, ale wolał tego nie ujawniać. Był jak niewielka żaba, taka którą każdy może zjeść, by przekonać się że jest śmiertelnie trująca kiedy poczuje się zagrożona.
W główce dzieciaka Gamora była bohaterką, która na zewnątrz była twarda, ale jeśli spełniło się pewne kryteria to mogła być czułą kobietą. Mogła wypierać się tego, ale prawda jest taka że każdy z wierzchu jest twardy, jednak to kwestia odłupania skorupy i wydobycia miękkiego wnętrza. Ona była jak małż. Miała twardą skorupkę, ale przy odpowiedniej technice można było zobaczyć to miłe i delikatne wnętrze, które skrywała.
Jego stosunek do nienawiści był prosty, nienawiść rodzi kolejną nienawiść, co w końcu sprawia że stajemy się przez nią pochłonięci. Zaczynamy nienawidzić wszystkiego, aż w końcu oszczepem ciskamy w osoby najbliższe. Jest to jedyne prawdziwe perpetuum mobile, napędzające się samo. Dopóki ktoś nie zatrzyma koła lub osoba sama nie zdecyduje o tym.
Uśmiechnął się pocieszająco do niej – Nikt w pełni nie zrozumie drugiej osoby, nawet telepata. Jednak – odkaszlnął – jednak możemy bardziej poznać drugą osobę i próbować to zrobić. Ja zwyczajnie nie chcę nakręcać koła nienawiści. Jeśli kogoś zacznę nienawidzić, to znajdą się kolejne osoby na jej miejsce i cykl będzie się powtarzał bez końca do momentu aż zranię wszystkich. Osoby bliskie jak i mi nieznane. Z dobrego człowieka stałbym się złym człowiekiem. Nie miałbym szansy ratunku, gdyż wszystkie osoby bliskie mi opuściłyby mnie, a do wyjścia z tej spirali właśnie potrzebna jest druga osoba albo osoby – wytłumaczył jej i zerkał na nią. Może uciekła wzrokiem bo było jej smutno – Nie martw się, ja też do końca jeszcze nie łapię jak działasz, ale próbuję księżniczko – zaśmiał się i poklepał ją po ramieniu. Przyjacielsko i posłał jej uśmiech.
Wspominając o mocy wróciły mu wspomnienia z tamtego czasu, kiedy zabił tamtego łowcę. Praktycznie jednym ciosem to zrobił, kiedy moc się uaktywniła. Nie był to przyjemny widok dla młodego nieskażonego przemocą umysłu, jednak wtedy jego ciało zadziałało samo. Pod impulsem ratowania kogoś.
- Tak będę siebie też bronił, ale nikogo nigdy więcej nie zabiję – powiedział do niej z determinacją na tej młodej twarzy – zresztą gdybym zabijał to nie byłbym sobą. Nie byłbym Noirem, którego znasz – wzruszył ramionami i spojrzał jej w oczy. W jego wzroku widać było blask spokoju i obietnicy, że się nie zmieni i będzie dobrym człowiekiem.
- Wiesz wrócił jej wnuk, a zresztą staruszka sama wiązała ledwo koniec z końcem. Wiek, problemy z sąsiadami, a na dodatek choroba, ledwo się ruszała ale mimo to nakarmiła mnie – choroba, która ostatecznie kobietę z tego świata zabrała. Chorowała bardzo długo z tego co mówiła chyba na raka płuc. Pewnego dnia ponownie ją odwiedzał, by się zapytać czy nie potrzebuje pomocy znowu. Wtedy dowiedział się o tym wydarzeniu od jej wnuka. To była bardzo dobra i troskliwa kobieta, która chciała każdemu pomóc tak jak Noiro. W jego wzroku można było wyczuć na moment smutek nasuwający odpowiedź co się z nią stało dalej. Jednak zaraz otrząsnął się i wrócił do rozmowy z Gamorą.
Wysłuchał jej telegraficznego skrótu i wyglądało to raczej jakby popsuł im wspólne plany swoim przybyciem. O randce nadal pamiętał, więc się przypomniał. Jej reakcja natomiast zasugerowała mu, że mogła to potraktować jak żart i obiecała to w żartach. Poczuł się lekko dotknięty tym i zrobiło mu się na moment przykro.
- No… to skoro nie na randkę to chodź się przejść po wymiarach – powiedział nieśmiało i ujął drugą ręką jej rękę, którą trzymał i spuścił głowę – bo myślałem, że serio byś chciała gdzieś wyjść, ale… ehh… kogo ja oszukuję nadal jestem smarkiem i pewnie wolałabyś z dojrzałym facetem iść – powiedział smutnym głosem, jednak zaraz się doprowadził do porządku – Dobrze, chodźmy na spacer zatem.
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyNie Sie 31, 2014 12:32 pm

Gam też czasami nie słuchała głos rozsądku. Złość tląca się w jej umyśle była zbyt silna by nie wprawić ciała w ruch i nie ruszyć do ataku. Tak tak. Cała Gam, która też posiadała swojego J. radośnie ględzącego nad uchem. Taki J. niestety miał z nią przerąbane, ponieważ zielona wojowniczka zawsze wiedziała lepiej i przede wszystkim w większości ocen posługiwała się sercem. Może to tak z zewnątrz nie wygląda, bo Gam była bardzo poważną kobietą i przede wszystkim bardzo nieufną, z nikłym poczuciem humoru. Nie, że wcale go nie miała, po prostu w swoim życiu doświadczyła zbyt wiele bólu i nienawiści by móc beztrosko oddać się chwili i śmiać się do rozpuku z jakiś dziwnych żartów. Łatwo też można było ją znudzić. Była też głupia nie widząc jakim uczuciem darzy ją ten chłopak. Zwalała to na karb jakiejś fascynacji czy przygody jaka ich połączyła. Nie żeby odeszło to u niej w niepamięć, to nie tak, tylko przez ten czas tyle problemów zdążyło się namnożyć, że nie było kiedy przysiąść i oddać się refleksji. No.. dopiero dzisiaj. Stąd Quilla dobry humor, a potem złość jakby Noiro pokrzyżował mu jakieś niesamowite plany, a przecież tak nie było. Przy chłopcu też może podrywać piękne Xandarianki. Eh no nieważne. Złość Star-Lorda nie potrafiła opuścić umysłu naszej zielonej bohaterki.
Może przeciwieństwa się przyciągają, ale nie ma co się oszukiwać, że Noiro dla niej był jeszcze dzieckiem. Z wyglądu i mentalnie. I jak mentalność jako tako nie musiała być przeszkodą, bo i Quill i Rocket zachowywali się czasami jak rozkapryszone i niezgodne dzieci, to wygląd był czymś dość istotnym. Biedna Gam bałaby się że przez przypadek mogłaby chłopaczka uszkodzić. Ale w ogóle o czym tu mowa?
W jej zielonej głowie natomiast Noiro był słodkim dzieciakiem przy którym wzmagał w niej protekcjonalne odruchy. Czy to instynkt macierzyński? Niee, pewnie to dość wygórowane słowa jak stan umysłu Gam, ale można by tak delikatnie pod to podpiąć. Na dodatek był dla niej kimś z bardzo ciekawą i interesującą mocą. Po części nawet się dziwiła (mają nadzieje, że nie zapeszy), że żaden z kosmicznych tyranów, bądź ziemskich szaleńców chcących zapanować nad światem (a ziemia taka malutka.. )nie chciało porwać chłopaka i wykorzystać do niecnych celów. Gam nigdy też nie ukrywała, że w głębi duszy ma dobre i gorące serce jednak tak jak to zostało pięknie wspomniane, muszą zostać spełnione pewne kryteria... pewne wysokie wymagania, które ze sobą współgrały. Póki co każde zbliżenie do Gam było z jej przyzwolenia i było pewnego rodzaju zachcianką. Fair enough?
Szczerze mówiąc cały czas nie rozumiała o czym Noiro do niej mówi.
- Nie rozumiem. Jak zaczniesz kogoś nienawidzić to zaraz znajdziesz kolejną na jej miejsce? Przecież nienawidzi się za czyny.. może okazać się, że nienawidzisz tylko jedną osobę. Zresztą... - Westchnęła sobie pod noskiem. - Nienawiść to dość specyficzne uczucie. Jeżeli tego nie doświadczyłeś to możesz nie wiedzieć.. I nie uważam, że ranie bliskie mi osoby czując nienawiść chociażby do swojego ojca, ale możemy zapytać się pozostałych Strażników jak chcesz. I nie uważam się za skrajnie złą osobę. Może nie super najlepszą, ale mimo wszystko.. - Skrzyżowała ręce na brzuchu i wpatrywała się z tym swoim neutralnym wyrazem twarzy w Noira.
- I póki co jeszcze nikt mnie nie opuścił.. ani nie potrzebuje bliskiej osoby.. - Zmarszczyła brwi. Co prawda sama nie była do tego przekonana, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć. Oho buńczuczna natura Gamory właśnie się odezwała i zaczęła pchać się by grać pierwsze skrzypce. Zmrużyła oczy złowrogo, gdy poklepał ją po ramieniu, ale trwało to dosłownie sekundę. Zaraz sobie przypomniała z kim ma do czynienia i puściła to płazem. Gdyby kto inny pokusiłby się o takie zachowanie Gam złapała by go w nadgarstku, wyginając tak by wylądował twarzą na stole. Puściła płazem również 'księżniczkę'.
- Tylko nie nazywaj mnie tak przy chłopakach, bo będę musiała się nasłuchać żartów. - Mruknęła. Oj tak. Chłopaki mieliby niezłą używkę, a ona by musiała porachować im kości... a to mogło się źle skończyć dla Milano, ponieważ szał Gam nie znał granic. Była wtedy niczym rozjuszony berserk. Na dodatek nie uważała się za jakąś mega skomplikowaną, ale niech mu będzie.
- Nigdy nie mów nigdy Noiro. - Pochyliła się nad nim patrząc mu prosto w oczy. - Życie jest zbyt zaskakujące by móc używać tego słowa. - Posłała mu półgębkowy uśmiech i poklepała po łepku prostując się powoli. Czemu się pochyliła? Pewnie chciałaby wziął sobie tego słowa do serca.
- A zabijanie to nie hobby. Po prostu czasami trzeba.. żeby ratować albo siebie, albo swoich bliskich. W takim wypadku nie odczuwam żadnych wyrzutów. - Nikły, baaardzo nikły i zarazem tajemniczy uśmiech przeszedł przez jej piękną buźkę i na chwile oddała się chwili refleksji. A o czym tam sobie myślała.. tego nikt nie wie.
- Zresztą każdy się zmienia.. tylko Ty nie i szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. Żyjesz tyle lat... przeżyłeś wiele przygód. Przebyłeś wiele wymiarów i ciągle jesteś taki sam. - Zastanowiła się nad swoimi słowami i zaraz potwierdziła to machnięciem głowy. Wysłuchała opowieści o starszej pani. Pewnie gdyby ją znała osobiście czułaby się podobnie do Noira.
- No tak. Słyszałam, że ludzie żyją dość krótko. Zastanawiałeś się dlaczego Ty jeszcze się nie zestarzałeś? W końcu jesteś człowiekiem prawda? - Zapytała. Już wcześniej o tym myślała, no ale nie mieli okazji się spotkać i porozmawiać o nurtujących sprawach. Uciekła od tematu śmierci, bo widziała, że chłopak się zasmucił, a Gam nie była sadystką.
- Nie chodzę na randki. A Ty jesteś cudnym smarkiem. - Posłała mu urokliwy uśmiech. Bardzo urokliwy jak na Gamorę. Na dodatek Gam była święcie przekonana, że faktycznie randki to nie dla niej, ale pewnie dlatego, że nigdy na żadnej nie była.
- A tu jest Tobie źle? - Zapytała wpatrując się w tą młodzieńczą buźkę. Zaczęła się zastanawiać czy Noiro czasem nie jest uzależniony od spacerowania po wymiarach. Tak uzależniony, że ciężko jest mu wysiedzieć w jednym miejscu. Może na tym polegał jego problem? Jak miał znaleźć kogoś na stałe skoro ciągle podróżował?
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyNie Sie 31, 2014 1:54 pm

Beztroskość, aż nazbyt była u dzieciaka widoczna, a może to był jakiś dziwny rodzaj optymizmu, który kazał mu sądzić, że będzie dobrze mimo że nie jest dobrze? Niepoprawny optymizm oraz ufność to były dwie jego największe skazy. Mimo, że Gamora była przeciwieństwem, czyli była nieufna oraz miała nikłe poczucie humoru to jednak dzieciakowi zaufała i weszła z nim do Riftu za pierwszym razem, co więcej śmiała się z nim kiedy coś faktycznie było zabawne. Wyglądała nawet na lekko rozluźnioną kiedy przebywała w jego towarzystwie. Może dlatego, że chłopak nie stanowił dla niej najmniejszego wyzwania? Pewnie by stanowił jeśli już by jakimś cudem doszło do konfrontacji na jego gruncie, jednak szczerze to wątpił w to z kilku powodów. Przede wszystkim z tego, że ona zna jego możliwości i nie da się wciągnąć to raz, a dwa przecież nie walczy się z osobą którą się kocha. Nie zrobiłby jej nigdy krzywdy i gdyby podniosła na niego rękę, raczej dałby się uderzyć niż miałby jej oddać.  Pewnie skończyłby ostro poobijany jak nie martwy, ale nie zrobiłby tego. To był jedyny wyjątek kiedy by nie próbował się bronić i zrobić komuś krzywdy w obronie własnej.
Może Quill zwyczajnie nie chciał zgorszyć chłopaka podczas flirtów z kosmitkami? Może miał serce, by nie ciągnąć dzieciaka po barach, które nie są dla niego przystosowane? A może bał się, że dzieciak jakimś cudem miałby większe powodzenie niż on? W końcu dla nich to byłby łatwy kąsek do ograbienia z niewinności no i jakaś odmiana od natarczywych typków. A może żadne z powyższych i miał w tym inny cel? No nic tego się nie dowiemy, bo Peter wyszedł.
Noiro mógł wydawać się nastolatkiem z wyglądu, mentalność jak mentalność ale ciało było przesiąknięte magią, która jako tako też je wzmacniała. W innym wypadku użytkując którąkolwiek z mocy zwyczajnie jego ciało rozpadłoby się po użyciu mocy. Gdyby doszło do czegoś między nimi pewnie mogłoby się skończyć na siniakach, ale byłoby warto. Znaczy z jego perspektywy bo przeżyłby z nią magiczne zbliżenie. Jednak to były marzenia ściętej głowy, bo przecież Noiro nie dorośnie z dnia na dzień i nie zacznie jej pociągać do tego stopnia, by odpuściła instynkt macierzyński a rozpoczęła instynkt partnerski. Zresztą on sam by nie wiedział co ma robić.
Gamora była przez niego zupełnie inaczej postrzegana. Postrzegał ją jako osobę, której mógłby bezgranicznie zaufać, której mógłby dać kawałek siebie. Dać coś od siebie i nie oczekiwać nic w zamian, co wydawało się jej pewnie irracjonalne. Na razie Noirem nikt się nie interesował z racji tego, że nie odegrał żadnej istotnej roli. Nie pokonał żadnego tyrana, nie ocalił miasta, nie był sławny. Był tylko szarym bezdomnym dzieciakiem z mocą. Jednak gdyby znalazł się świr, który chociaż trochę ogarnia magię i podrasowałby moc dzieciaka, wtedy świat mógłby stanąć przed naprawdę wielkim niebezpieczeństwem jaki niosła jego moc. Oczywiście wiadomo, że taki ktoś pewnie znalazłby sposób na kontrolę dzieciaka. Oczywiście opcji, że każde przytulenie było zachcianką nie brał pod uwagę, a raczej tego nie widział bo przecież nie znał się na tego typu sprawach. Myślał, że jej się to podobało, że do niej się zbliża, tula się lub wyznaje jej czułości.
Mogła go troszkę źle zrozumieć co chciał naprostować prostym przykładem.
- Nie. Chodzi tutaj raczej o to, że… popatrz – wyciągnął z worka kartkę i ołówek. Narysował królika ze złowrogą miną i rycerzyka, który go atakuje – to jest osoba, którą przez nienawiść ranisz – wskazał na królika, potem dorysował kilka strzałek i kilka królików – osoba ma swoich bliskich, którzy uznają ją za ważną dla siebie. Dowiadują się, że skrzywdziłaś jego znajomego i że go nienawidzisz – wskazał na rycerzyka i dorysował kilka strzałek od tych królików w jego stronę – wtedy zyskujesz kolejnych wrogów. Jednakże tych także pokonujesz – dorysował od tamtych królików kolejne strzałki i kolejne króliki – historia się powtarza i będzie powtarzać. W końcu króliczki dojdą do wniosku, że atakowanie Ciebie nie ma sensu – dorysował obok rycerzyka giermka, szopa oraz drzewo i pokierował strzałki w nie – Skupią się na tym, by zaatakować cię w mniej bezpośredni sposób. Tak działają wszyscy dlatego – przekreślił pierwszą strzałkę, a potem resztę – nie daję możliwości pierwszemu ogniwu do zaowocowania – wytłumaczył to w miarę sensownie – rozumiesz już w jaki sposób możesz zranić bliskie osoby? – zapytał – masz rację mogę nie znać tego uczucia, ale mogę być na tyle zaradny by go unikać. Widziałem świat pełen nienawiści, gdzie toczy się tylko wojna… - spuścił wzrok – nie chcę takiego świata. Chcę, aby na zawsze zapanował pokój i ludzie przestali ze sobą walczyć. Żeby żyli pokojowo tak jak twoje plemie z tamtego  świata – powiedział i zerknął na nią. Chciał, żeby kiedyś na świecie zapanował absolutny pokój, aby nie było wojen i by bohaterowie nie byli potrzebni. By stali się jedynie wspomnieniem. Troszkę nie wierzył jej, że ona nie potrzebuje bliskiej osoby.
- Jednak mimo, że nie potrzebujesz bliskiej osoby to trzymasz się strażników. Poniekąd dążysz do tej bliskości, bo tak naprawdę w głębi duszy masz ten instynkt stadny, który mam ja, Quill czy ktokolwiek inny. W każdym razie dbaj o nich i uważaj, by nienawiść tego nie zniszczyła – powiedział dosyć mądrze i sensownie. Gamora mogła wypierać się, że nie potrzebuje nikogo, ale wtedy byłoby to nielogiczne dlaczego była z GoG. Dlaczego, skoro nie potrzebowała nikogo blisko? Przecież sama mogła prowadzić swoje krucjaty? Wytłumaczenie, że tak jest łatwiej nie wchodziło w grę bo samo to wskazywało na potrzeby stadne.
Roześmiał się i posłał jej uśmiech – spokojnie, zostanie tytuł najniebezpieczniejszej kobiety galaktyki – mrugnął do niej porozumiewawczo. Wiedział jak czasem dzieci się zachowują, kiedy ktoś coś powie co rujnuje wizerunek danej osoby. Oczywiście na początku trochę są śmiechy i żarty lecz potem to może się przerodzić w coś więcej jak prześladowanie. Zresztą bał się o ich bezpieczeństwo bo wiedział do czego Gamora jest zdolna i co by z nich zostało.
Kiedy się zbliżyła i pochyliła na moment zaniemówił, jednak nie przerwał kontaktu wzrokowego z nią. Była na tyle blisko, że pojawił się u niego delikatny rumieniec na twarzy. Miała rację, zresztą jako Rift Walker powinien to wiedzieć patrząc po różnych światach. Przytaknął jej głową i posłał jej uśmiech
Masz rację. Dam z siebie wszystko – powiedział zaciskając pięści przed sobą, a potem opuścił ręce. Potem przypomniała o zabijaniu.
- Zawsze jest wybór i zawsze jest wyjście z sytuacji. Wybierając zabicie kogoś najczęściej wybieramy tą łatwiejszą ścieżkę. Musimy być świadomi, że osoba zabijana także ma swoich bliskich, którzy wyczekują jej powrotu. Można uratować swoich bliskich nikogo przy tym nie zabijając – powiedział pewny, a raczej pełen ideałów świata, gdzie zabójstw nie będzie. Z każdej sytuacji było wyjście, tylko trzeba było nad tym pomyśleć. Nadeszło pytanie dlaczego on się nie zmieniał.
- Nie rosnę bo czas się dla mnie zatrzymał przez te wymiary. Nasiąkłem jakąś energią i przez to przestałem się starzeć… znaczy tak J. mówił – o mentalności była inna bajka, bo nie chciał dzieciaka sprowadzać na ziemię. To akurat Gamora mogła sama sobie dopowiedzieć, że po jego usposobieniu oraz po tym, że jest sam i nikt go nie wychowuje to raczej tak się będzie zachowywał.
- Tak jestem człowiekiem. Tylko mam w sobie dozę niestabilnej magii – powiedział i spojrzał na nią. W sumie fajnie by pasowali. Seksowna kosmitka oraz dzieciak z niestabilną magią, który się nie starzeje – pewnie mogły minąć setki lat a ja tego nie zauważyłem – wzruszył ramionami, bo w sumie tak mogło być nawet. W końcu czas się go nie imał.
- Naprawdę? – zapytał i lekko się przyrumienił słysząc komplement. No i jeszcze ten uśmiech, który go bardziej zmiękczył. Raczej nie obstawiał, że Gamora nie była na randce, bo przecież kto by nie chciał zabrać takiej kobiety do knajpy? A może zwyczajnie nigdy nie miała takiej osoby z którą by poszła?
- Nie, nie jest mi źle. Fajnie tu, ale jak Quill wróci to może nie być zadowolony, a tak to spłatamy mu psikusa – mrugnął do niej. Powiedzmy, że mógł być od tego uzależniony. Wieczna przygoda, wieczna fantazja dla dzieciaka. Często podróżował bo to lubił – zresztą chciałem z Tobą się przejść, bo jesteś dla mnie ważna i o wiele fajniej się przeżywa przygody kiedy z kimś ważnym się chodzi po Riftach – stanął przed nią i spojrzał jej w oczy. W jego wzroku było widać młodzieńczy blask. Blask zapału oraz gorącego serca. Jednak nie ciągnął jej, tylko zwyczajnie podszedł bliżej i wtulił się w nią – Chcę spędzić jak najwięcej czasu razem, żeby starczyło do następnego spotkania – powiedział zerkając w górę i posyłając jej uśmiech.
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyNie Sie 31, 2014 7:04 pm

Każdy miał jakieś wady. Gam również, jednak nie można było powiedzieć, że te Noirowe nie wniosły czegoś do jej życia. Cały czas przebywała w towarzystwie twardzieli. Na szczęście nigdy nie musiała im udowadniać swojej siły czy swoich umiejętności, ponieważ (Na szczęście. Ich szczęście.) traktowali ją na równi z sobą. Pobyt z Noirem też dał jej wiele do myślenia, ponieważ wybudził dawno zakopane uczucia nawet nie tyle troski, bo troszczyła się również o Strażników pomagając w problemowych sytuacjach, ale poczucie odpowiedzialności za drugą osobę. Oczywiście szybko musiała się tego pozbyć tłumacząc sobie, że Noiro mimo wszystko to dorosły chłopak i sam musi szukać celu w życiu oraz radzić sobie tak by nie popadać w tarapaty. Dlaczego była przy nim taka rozluźniona? Może te wycieczki na nią tak działały? Może przy nim przypominała sobie jak to kiedyś sama była beztroską dziewczynką, która non stop miała głowę w chmurach i lubiła marzyć? Może właśnie przy nim wybudzała się jakaś istotna cząstka charakteru tej małej dziewczynki? Kto wie, całkiem możliwe, aczkolwiek nie można być pewnym, ponieważ tak jak już zostało wspomniane wcześniej, z Gam nigdy nic nie wiadomo.
Gam nigdy by nie podniosła ręki na bezbronnego osobnika, więc konfrontacja była raczej niemożliwa. No chyba, że ten scenariusz z porwaniem i podrasowaniem, a potem wykorzystaniem mocy Noira wyda się bardzo atrakcyjny Thanosowi czy von Doomowi.. czy innym wrogom ludzkości i nie tylko. Wtedy może pojawić się spory problem. Jeżeli Noiro by panował nad swoją mocą oraz cały czas chciał czynić dobro to odratowałaby chłopaka. Jeżeli nastąpiłaby zmiana osobowości Gam niestety nie miałaby innej opcji jak unicestwić chłopaka. Z bólem, aczkolwiek tak jak to Noiro ujął w jakimś zdaniu 'nie byłby Noirem, którego zna' także takim tłumaczeniem pewnie by się pozbierała. Z pomocą przyjaciół. A może odeszłaby wtedy z drużyny i udała się na samotną tułaczkę łapiąc przestępców na zamówienie? W sumie zawód łowcy nie był taki zły.. no i płynęła z tego całkiem fajna kasa.
Czy Quill nie chciał go zgorszyć? A gdzie tam. Quill uwielbiał gorszyć i zwracać na siebie uwagę w końcu był typowym przykładem narcyza. Niee. O coś innego musiało chodzić, ale przy okazji trzeba również zwrócić uwagę, że Gam faktycznie nie posiadała w pełni rozwiniętego instynktu macierzyńskiego, ponieważ nie widziała nic zdrożnego w zaprowadzeniu chłopaka do miejsca, które faktycznie było istną Sodomą i Gomorą. Pal licho, że sceny które mogli zastać wykraczały czasami po za kanon dobrego smaku i wszelakiej kultury, ale zielona bohaterka była do takich rzeczy przyzwyczajona. Noiro zapewne nie. Biedna jego psychika. A może wcale nie? Kto wie co tam widział podczas swoich podróży...
Już prędzej mógł być zazdrosny o większe powodzenie, bo fakt.. Noiro z twarzy był całkiem słodki, a niewinność by stracił szybciej niż myślał.
Co do zbliżenia, fakt tu był pies pogrzebany. Gamora nie dałaby rady przebrnąć przez blokadę związaną z wyglądem chłopca Noira. Lubiła go, był słodki i mądrze gadał jak na wyrostka, ale huh, nie było pociągu seksualnego samego w sobie. Zresztą Gam nie była przyzwyczajona do nauki takich spraw... jeżeli dochodziło do zbliżenia to robiła to z kimś bardziej (lub jak potem się okazywało mniej) doświadczonym (bądź kimś kto nie jest w pełni spełnić jej łóżkowe oczekiwania, ale ciiii.).
A potem chłopak wyciągnął ołówek i zaczął bazgrać rysunki na kartce. Gam spoglądała na to najpierw ze zdumieniem, a potem zaciekawieniem. Co jakiś czas kiwała głową, bo faktycznie dopiero teraz zaczęła rozumieć co chłopak miał na myśli.
- To Quill? - Wskazała palcem na giermka i parsknęła niepohamowanym śmiechem. No nie mogła. Był dośc koślawy i wyglądał całkiem zabawnie. Na dodatek pierwszy raz od dłuższego czasu roześmiała się tak szczerze. Fakt, nie była to długa aria operowa, ale jednak.
- Ale ja ranie tylko osoby, które chcą zranić te stworki właśnie.. - Wskazała palcem na króliczki i srogo się nad czymś zastanowiła cały czas wpatrując w kartkę. - Wiesz co? Masz rację. Rób tak jak mówisz. Tak będzie najlepiej.. - Posłała mu delikatny uśmiech. Gam nagle coś zrozumiała, że faktycznie tak będzie najlepiej. Im częściej będzie uciekał od niebezpieczeństwa tym lepiej.
- A tak swoją drogą, jeżeli to Quill, to Rocket.. a to Groot.. to gdzie jestem ja? - Spojrzała na niego ni to groźnie ni rozbawiona. Nie chciała mu mówić, że nie wierzy w świat bez wojen w stanie wiecznego pokoju. Jak dla niej było to nierealne tak długo jak gatunki kierowały się takimi uczuciami jak zazdrość, chęć posiadania władzy i chęć zemsty. Oczywiście były to tylko jakieś tam pojedyncze elementy wyrwane z kontekstu, który akurat Gamora poznała.. a tak naprawdę była to studnia bez dna. Zresztą po części dobrze, bo biedna musiałaby się srogo wynudzić bez żadnej roboty.. no bo kim by mogła być w takim świecie bez wojen? Nie miała żadnego fachu, ani żadnych zwykłych umiejętności, przecież nie poszłaby kelnerzyć. No way.
- Fakt są dla mnie bliscy. - Posłała mu delikatny uśmiech i westchnęła sobie pod nosem błądząc wzrokiem po kartce z króliczkami i jej drużyną. Oczywiście Gamorze chodziło o inną bliskość, ale już nie chciała się wdawać w dyskusję. Nie lubiła się uzewnętrzniać i niech tak już zostanie.
- Ale z nami jest różnie, także ... nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć. Są konflikty i są rozstania. Jest też nienawiść. Nie ma co z tym walczyć, trzeba to przyjąć na klatę. - Wzruszyła ramionami. Nie zamierzała się teraz tym przejmować, tym bardziej, że zachowanie Quilla przyprawiło ją o ten dziwny niepokój. Gdy stwierdził, że da z siebie wszystko posłała mu delikatny uśmiech, a gdy zaczął mówić o zabijaniu, zaśmiała się cicho i gardłowo.
- Kotku, jeżeli ktoś ma na celu Ciebie zabić to wierz mi.. dopóki jest żywy nie spocznie. Znaczy warto go przesłuchać, ale widziałeś tego Łowce.. myślisz, że by odpuścił? Zbyt dużo dostałby kasy za moją głowę. - Pogłaskała go po łepku. - Ale nie mówię, że nie masz racji. Po prostu są pewne sytuacji, że nie ma bata. Tak jak wtedy. - Gam bardzo żałowała, że doszło do takiej sytuacji, no ale cóż, gdyby Noiro nie interweniował mogła by tego nie przeżyć. Właściwie był mały procent szans na przeżycie.
- Tylko skąd ta niestabilna magia? Na pewno jesteś człowiekiem? Czy niestabilna moc nie powinna jakoś bardziej na Ciebie wpłynąć? I nasiąkłeś energią w trakcie podróży po riftach czy moc miałeś o wiele wcześniej? - Drążyła ten temat. Słyszała o różnych 'ulepszonych' gatunkach ludzkich, ale umiejętności Noira były czymś bardzo nietypowym.
- Naprawdę. - Posłała mu delikatny uśmieszek, śmiejąc się w duchu z tych rumieńców. To było urocze.
I to nie tak, że jej na randki nie zapraszali, po prostu Gam nie bawiła się w takie ceregiele.
- Psikusa? Jakiego psikusa? - Ściągnęła brwi i spojrzała na niego pytająco. Gam wolała nie robić żadnych psikusów. Sama zaczęła się zastanawiać czy faktycznie ma chęci na spacer czy może wolałaby odpocząć w tym świecie.
- Kogoś jeszcze zabierałeś na wycieczki? -Zapytała z ciekawości gdy stwierdził, że zielona wojowniczka jest dla niego kimś ważnym. Miała nadzieje, że wymieni tu szereg swoich przyjaciół, a może jeszcze kogoś? Znowu wziął ją zaskoczenia, więc gdy się wtulił od razu nie zareagowała, także Noiro miał dłuższą chwilę by wyczuć ciepło jej ciała oraz charakterystyczny zapach skóry i mieszanki jakiś perfum? A może to jej wewnętrzny i naturalny zapach tak bardzo różniący się od człowieczego, że aż ładny? Gam spojrzała pytająco na jego uśmiech, ale zaraz się rozchmurzyła. Dała mu się potulić, ale zaraz złapała za ramiona i odsunęła od siebie chłopaczka.
- Okay. Ale tylko w dwa miejsca. Chciałabym dołączyć do ekipy. Oczywiście jak będziesz chciał iść ze mną to czuj się zaproszony. - Gamora nie wiedziała jaki Noiro ma plan..
Powrót do góry Go down
Noiro
Cywil
Noiro


Liczba postów : 13
Moce/Umiejętności : Otwieranie i zamykanie riftów, wędrowanie po alternatywnych rzeczywistościach, rifty bojowe, podstawowe umiejętności przetrwania w mieście
Ekwipunek : Worek z rzeczami podróżnymi
Wiek : Fizycznie 19, mentalnie 16, faktycznie ponad 600 bo stracił rachubę czasu i przestał liczyć

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyPon Wrz 01, 2014 8:50 am

Noiro doskonale sobie zdawał sprawę, że jego marzenie o świecie bez wojen jest ułudą, jednak jak każdy idealista do niego dążył. Znał prawdę o tym, że każdy ma jakieś wady, zresztą on sam miał ich całkiem sporo, jednak zielonej to chyba najwyraźniej nie przeszkadzało bo w innym wypadku pewnie by go pogoniła kijem lub kopniakiem, no ewentualnie mieczem za to jaki jest upierdliwy. Mimo wszystko jakieś nowe doświadczenie zyskała poznając chłopaka, bo przecież to było jak… kropla lodów waniliowych na czekoladzie. Wyróżniało się i to bardzo w każdym razie. Doświadczenie bardzo wartościowe dla obu stron. Może zwyczajnie chciała uniknąć poczucia odpowiedzialności za niego z racji tego, że musiał sam się nauczyć chodzić i radzić? Może jednak było drugie dno takie, że Gamora nie była pewna czy dałaby sobie z nim radę, bo w końcu nie miała w tym doświadczenia. Jak miałaby poradzić sobie z nastolatkiem, który czuje do niej mięte?
Takie było założenie każdej podróży, którą z kimś odbywał. Osoba, która z nim wchodziła do rifta nigdy nie wychodziła taka sama po tym co widziała. Gam mogła odnaleźć podczas którejś z nich kawałek siebie, który dawno utraciła. Zwłaszcza podczas tamtej wizyty w wiosce, która na pewno wywarła na niej jakieś wrażenie. Zresztą widział wtedy jej wyraz twarzy, który sugerował jakieś ciepłe emocje i poruszenie w jej głowie, czy też sercu. Niewielki kawałek skorupki mógł się odłupać a to już coś.
Nie wyobrażał sobie z nią jako takiej walki. Zwyczajnie by poległ zanim mógłby zareagować na jej atak, jeśli już doszłoby co do czego. Może też dlatego się ukrywał z mocą… by nikt go nie znalazł? Skakał szybko z miejsca na miejsce, przemieszczał się w zawrotnym tempie. Nie broił, nie bohaterzył za pomocą mocy by zgarnąć publikę i być zauważonym. Wolał działać incognito, jak bohater tej gry „Infamous – Niesławny”. Po co w końcu ludzie mieliby go widzieć? Dziwnie by się czuł jakby idąc po ulicy, ktoś podszedłby do niego i chciał autograf. Tym bardziej dziwne by było jakby został na ulicy zaatakowany przez swojego nemesis, którym mógł być każdy złoczyńca. Gorzej jeśli taki złoczyńca pojmałby Noira, rozwinął jego moc i skorzystał z jakiejś sztuczki by przejąć kontrolę nad jego umysłem. Wtedy Gamora musiałaby go zabić. Jeśli miałby świadomość to dałby się zabić, bo w końcu pewnie by kogoś skrzywdził a takiej myśli by nie zniósł. Wolałby zakończyć swoją egzystencję, by ponownie ktoś go nie wykorzystał. Zresztą nie dałby rady żyć z tą świadomością. Co noc śniłyby mu się koszmary od których by się nie uwolnił. Widziałby twarze skrzywdzonych ludzi podczas chodzenia po ulicy. Byłby szykanowany i wytykany palcami. Nie zniósłby tego i pewnie złamałby się jak zapałka. Nie mógł wiedzieć co zielona czuła, ale nigdy nie chciałby żeby z jego powodu była smutna. Zwyczajnie w ostatnich swoich słowach poprosiłby, aby o nim zapomniała i żyła dalej. Miałby tylko jedną prośbę przed śmiercią chciałby, żeby go pocałowała. Na pożegnanie w wielkim stylu.
Psychika Noira uległaby znacznemu zgorszeniu jeśli byłby pod wpływem Quilla. To tak jak nakłanianie dzieciaków z młodszej klasy do zapalenia szluga, zwłaszcza jeśli przekonujemy do tego kujona albo kogoś kto zawsze był grzeczny. Momentalnie ta osoba się zatraci jeśli nie ma silnej woli. Nie chodził po barach ze striptizem i jakoś zawsze ignorował zaczepki prostytutek kiedy przechodził przez szemrane alejki szukając schronienia. Oczywiście zdarzały się też i takie, które go nie zaczepiały złośliwie, tylko faktycznie jeszcze okazywały jakieś instynkty społeczne. Czasem go zabierały, dawały… jeść (przerwa specjalnie, byście mogli nabrać skojarzeń, które są bezpodstawne) i czasem pozwalały się przespać na podłodze w ciepłym mieszkaniu. Miał w sobie coś takiego co sprawiało, że od czasu do czasu nawet typ spod ciemniej gwiazdy się nad dzieciakiem litował.
Sam Noiro by nie wiedział o co Quillowi by chodziło jeśli byłby zazdrosny o to, że ma większe wzięcie. Nie wiedziałby o co tym kobietom by chodziło i faktycznie raz dwa straciłby niewinność swoją, dużo szybciej niż JARVIS układa pasjansa. Może pociągu seksualnego nie czuła, ale on także. Był na to jeszcze za młody mentalnie i nie odczuwał takiej potrzeby. Jedyne co czuł w tym kierunku to chęć wyrażenia siebie i otrzymania uczuć od niej.
Spojrzał na rycerzyka, którego narysował, a potem na giermka, który jakoś mu koślawo wyszedł. Nigdy nie był dobry w rysowaniu i jedyne co umiał dobrze narysować to królika… bardzo złego królika zresztą. Spojrzał na nią i pokiwał głową – Tak to jest Quill – uśmiechnął się do niej. Nie wiedział czy śmiała się z karykaturki czy z jego umiejętności plastycznych, więc wybrał pośrednie wyjście jakim był uśmiech. Jednak dał radę ją rozbawić a to było coś. Słuchał jej wytłumaczeń, no cóż nie wyznawała takiego poglądu, ale jednak coś może w niej tykło i zrozumiała o co jemu chodzi i jego punkt widzenia. Uśmiech to zasugerował, który otrzymał i lekko się przyrumienił.
- Tutaj – wskazał na rycerzyka obok którego był dorysowany giermek. Gam bardziej by pasowała na przywódcę w jego mniemaniu. W końcu miała specjalny wizerunek w głowie Noira i jakoś nie musiało to być zgodne z prawdą, ale zawsze to tylko wyobraźnia. Zresztą używała miecza więc to pasuje do rycerza.
Jeśli na świecie zapanowałby ład i porządek i nie byłoby wojen to wtedy wszyscy bohaterowie byliby niepotrzebni. Oczywiście pewnie otrzymywaliby jakieś płace jak kombatanci wojenni, jakieś splendory i inne takiego typu rzeczy. Pewnie nawet nie musiałaby nic pracować, tylko mogłaby się wylegiwać na plaży i opalać (jeśli przy zielonek skórze może).
- Są konflikty i są rozstania, jednak konflikty są po to by je zażegnać, a rozstania by się ponownie spotkać – powiedział pełen entuzjazmu. To była jego droga, naprawa wszystkiego.
- Na każdego jest sposób, aby obejść się bez zabijania. Można go obezwładnić na tyle, by nie mógł podnieść nigdy więcej broni i oddać go w ręce policji – powiedział i patrzył na nią, kiedy ta głaskała go po głowie. Nic nie odpowiedział na dalszą kwestię, bo nadal go to bolało co się wtedy stało. To było zbyt traumatyczne przeżycie dla niego.
- Chyba się z nią urodziłem. Człowiekiem na pewno jestem – spojrzał po rękach, które były jak najbardziej ludzkie – magowie ziemscy też mają magię z tego co J. mówił, ale to nadal ludzie z biologicznego punktu widzenia. Moc miałem o wiele wcześniej, a przesiąkłem esencją dopiero podczas podróży. Wiesz to tak jak z bieganiem. Najpierw biegasz 5 minut, potem dajesz radę 6,7,8 itd. – próbował to jakos wyjaśnić ale sam nie do końca pojmował naturę swojej mocy. Nie wiedział co się stanie jeśli czegoś więcej się nauczy, a tym bardziej nie zdawał sobie sprawy z całkowitego potencjału i konsekwencji tego wszystkiego.
- No takiego, że wyjdziemy sobie, wrócimy i zajdziemy go od tyłu z kubłem zimnej wody – uśmiechnął się w żarcie. Lubił takie drobne figle, takie nieszkodliwe dosyć. Narcyzów lubił piłować ogólnie.
- Nie zabierałem nikogo innego. Nie chcę się z tym za bardzo ujawniać. Wiesz tylko ty i mi to wystarczy – potem nastąpił moment przytulenia, gdzie mógł chwilę poczuć jej kobiecego zapachu. Pot, skóra i jakieś perfumy. Kuszący, delikatny a zarazem ostry zapach dobiegł jego nozdrzy. Chwilę dała się potulić, co chłopakowi wystarczyło na chwilę.
- Dobrze kotku – powtórzył tamto co ona powiedziała wtedy i już chciał otwierać Rift, kiedy zza siebie usłyszał głos J.
J.: Smarku jest sprawa. Randka odwołana. Pakuj manatki bo jesteś mi potrzebny. Zielona, my powstrzymamy to jak długo się da, ale to wy macie znaleźć rozwiązanie.
Noiro: Czekaj, ale o co chodzi i czemu tak nagle…? – urwał bo w rzeczywistości zrobiła się dziura, przez którą przeszła ręka zrobiona z energii kosmicznej. Czarna, wypełniona gwiazdami, dosyć silna męska ręka, która wciągnęła Noira do wyrwy. Wyrwa zanim Gamora zareagowała zasklepiła się. Noiro znalazł się w innym korytarzu niż zwykle, a przed nim stała istota postury dorosłego mężczyzny całkowicie zrobiona z tej gwiezdnej energii.
J.: Dawno się nie widzieliśmy smarku, ale chyba tego nie pamiętasz za bardzo… - przerwał mu po chwili Noiro.
Noiro: Co ty sobie kurwa wyobrażasz? Miałem wyjść a ty się pojawiasz z dupy i mnie tu ściągasz – próbował otworzyć wyjście jednak… nie zadziałało. Zdziwił się i to bardzo, a jeszcze bardziej po chwili kiedy oberwał z otwartej dłoni od kosmicznej istoty i wylądował na końcu czarnego korytarza.
J.: Bezpieczeństwo wymiarów jest ważniejsze niż twoje schadzki. Osoba, która mi dała ciało nie może czekać – powiedział po czym zaciągnął Noira w jakimś kierunku. Oczywiście całej sytuacji ani nie słyszała ani nie widziała Gamora. Po chwili jednak usłyszała: „Zajmę się dzieciakiem. Jest u mnie bezpieczny, wy natomiast macie ocalić wymiary przed rozpadem. Zbierzcie do tego innych bohaterów, bo wasz świat jak i mój czeka zagłada. A i jeszcze jedno… dzieciak może Ci tego nie mówił, ale jestem z nim mentalnie połączony i wiedz, że gdyby nie było możliwości to chciał żebym przekazał Ci jedną rzecz… - zbudował napięcie, odchrząknął – Gamora… Kocham Cię – po czym głos zniknął.

ZT
Powrót do góry Go down
Gamora
Guardians of the Galaxy
Gamora


Liczba postów : 13

Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład EmptyPią Wrz 19, 2014 8:53 pm

Gam wpatrywała się zaskoczona w sytuacje którą ją zastała. Na szczęście wiedziała jaki jest J. Wiedziała, że nie można mu ufać i średnio wierzyła w jego słowa, więc westchnęła pod nosem, a potem uzbroiła się w swoje ulubione zabawki zmodyfikowane przez Rocketa i wyszła na zewnątrz. Miała ochotę się napić ze swoimi kompanami. Czy mogła ich nazwać swoimi przyjaciółmi? Po stokroć tak. Były to rożne osobowości, jednak tylko oni jej zostali.

//zt
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Główny pokład Empty
PisanieTemat: Re: Główny pokład   Główny pokład Empty

Powrót do góry Go down
 
Główny pokład
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvelous! :: Przestrzeń Kosmiczna :: Przestrzeń Galaktyczna :: "Milano"-
Skocz do: